Nikt nie chce pracować przy zbiorach warzyw i owoców
Rolnicy mają problem - pola w Austrii świecą pustkami, brakuje bowiem pracowników chętnych do pracy przy zbiorach.
Problem dotyczy przedsiębiorstw, które uprawiają szparagi, ale nie tylko. Znalezienie odpowiedniej liczby pracowników do zbiorów ogórków, jabłek, truskawek czy wina jest coraz trudniejsze. Na łamach gazety Der Standard jeden z rolników przyznaje, że zwykle zatrudniał na swoim gospodarstwie 65 pracowników, a tylko w tym roku już 20 zrezygnowało z pracy. Mimo fantastycznych warunków pogodowych oraz dobrze zapowiadających się zbiorów, aż jedna piąta nie zostanie zebrana. Wszystko przez brak chętnych do pracy.
Niskie płace, wycieńczająca praca - to dwa główne powody dla których coraz mniej osób decyduje się na pracę przy zbiorach w Austrii. Pracownicy z Polski, którzy kiedyś często i chętnie przyjeżdżali do pracy sezonowej, decydują się albo na pracę w Niemczech (gdzie zarobki również nie powalają) albo zostają w ojczyźnie, gdzie sytuacja gospodarcza w ostatnich latach znacznie się poprawiła. W kontekście wyboru między Austrią a Niemcami, warto wspomnieć, że koszty pracy w Niemczech są znacznie niższe. Innymi słowy - nawet jeśli w Austrii rolnicy płacą 12,50 euro brutto to pracownik otrzyma ledwie 6,50 euro na rękę. W Niemczech płaci się ledwie 10 euro, ale pracownik może liczyć na prawie 9 euro netto.
Nie pomaga również fakt, że pracowników chętnych do pracy przy zbiorach nie można znaleźć na rodzimym rynku pracy. “Od lat 70-tych nikt nie chce przy tym pracować” - przyznaje jeden z rolników pytanych przez austriacką gazetę Der Standard. Alternatywą mogą być uchodźcy, jednak póki liczba zatrudnionych do pracy w rolnictwie i gospodarce leśnej jest raczej niewielka.
Źródła: Der Standard / Die Presse