Podopieczni Thomasa Tuchela od pierwszych sekund spotkania z Mainz ruszyli do natarcia i od 13 minuty prowadzili 1-0, kiedy akcję Musiali na gola przekuł Kane. Sześć minut później było już 2-0. Tym razem zagrywał Kane, a do siatki gości piłkę skierował Goretzka. Od tego momentu Bawarczycy rozluźnili się, pozwolili przyjezdnym na zbyt wiele i w 31 minucie Amiri strzelił dla Moguncji kontaktowego gola. Tym samym emocje rozgorzały od nowa. Gospodarze jednak nie spanikowali, „wrócili” do gry i tuż przed przerwą w 45+7 minucie prowadzili 3-1, a na listę strzelców ponownie wpisał się Kane (asysta Goretzka). Po zdobyciu tego gola FCB już nie zwolniło i po zmianie stron ruszyło do jeszcze bardziej zdecydowanego natarcia. Efekt? Już w 120 sekundzie gry drugiej połowy goście prowadzili 4-1, bo podanie Musiali na gola przekuł Mueller. W 61 minucie było 5-1, a na listę strzelców wpisał się Muasiala (asysta Kane). Ten jednak, kto sądził, że monachijczycy teraz zwolnią, srodze się pomylił. Nadal bombardowali bramkę 1. FSV i zdobywali kolejne gole. W 66 minucie po podaniu Goretzki do siatki przyjezdnych piłkę skierował powracający po kontuzji Gnabry, a 4 minuty później po centrze Diera, Kane uderzeniem głową podwyższył na 7-1. Ostatnie słowo w tym meczu nie należało jednak do Kane, lecz do Goretzki, który w 90+2 minucie po dośrodkowaniu Kimmicha strzałem głową ustalił wynik zawodów na 8-1! Mainz zatem do 3 przedłużyło serię bez ligowego zwycięstwa i pozostaje na pozycji oznaczającej degradację do 2.Bundesligi.
Lider też zwyciężył
Podobnie, jak wicelider stawki, komplet oczek do swojego konta dopisał też lider tabeli – Bayer 04 Leverkusen. „Aptekarze” na własnym stadionie ograli VfL Wolfsburg 2-0. Przyjezdni od początku spotkania zostali zepchnięci do defensywy, gdzie z trudem odpierali ataki miejscowych. Z czasem gra się zaostrzyła w wyniku czego w 28 minucie czerwoną kartkę ujrzał obrońca Wolfsburga – Jenz, a w 37 minucie Bayer 04 prowadził 1-0. Gola po centrze Grimlado strzałem głową zdobył Tella. Chwilę potem mogło być 2-0, ale golkiper „Wilków” – Casteels znakomicie interweniował. W tym momencie wydawało się jednak, ze kolejne bramki będą padały co kilka minut. Tak się jednak nie stało, bo drugiego gola „Farmaceuci” zdobyli dopiero w 86 minucie, a jego autorem był Wirtz (asysta Palacios). Leverkusen pozostał zatem niepokonany w bieżącym sezonie, zarówno w 1.Bundeslidze, jak i w Lidze Europy i w Pucharze Niemiec, a Wolfsburg? Od 10 kolejek czeka na ligowe zwycięstwo i od 5 potyczek nie jest w stanie pokonać Bayeru 04.
Największa obok Bayeru 04 Leverkusen rewelacja rozgrywek – VfB Stuttgart jest coraz bliżej wywalczenia medalu bieżącego sezonu. Duma Szwabii w minionej serii przed własną publicznością pokonała 1.FC Union Berlin 2-0. Tym samym do 7 przedłużyła serię bez ligowej porażki, wygrywając w tym czasie 6-krotnie. Podopieczni Sebastiana Hoennesa od pierwszych sekund potyczki z „Żelaznymi” przejęli inicjatywę, ale do przerwy tylko raz umieścili piłkę w siatce rywala. Konkretnie w 26 minucie, kiedy po zagraniu Karazora, Guirassy znalazł sposób na pokonanie golkipera gości. Po zmianie stron nadal stroną dyktującą warunki byli miejscowi, ale berlińczycy podobnie jak w pierwszej odsłonie często odgryzali się groźnymi kontrami. Jednak od 65 minuty stołeczny team przegrywał już 0-2 po celnym trafieniu Fuehricha, a 4 minuty później czerwoną kartkę ujrzał pomocnik przyjezdnych – Schaefer i 1. FC Union musiał radzić sobie w dziesiątkę. I całkiem poprawnie sobie poradził, bo więcej bramek nie stracił, ale… Była to przede wszystkim zasługa tego, że stuttgartczycy nie podkręcili tempa, nie dążyli do zdobywania kolejnych goli, lecz pilnowali korzystnego dla siebie wyniku. Ostatecznie VfB wygrał w tym sezonie z 1. FC Union po raz drugi i są to pierwsze dwie wygrane Szwabów z tym zespołem w historii wzajemnych potyczek o punkty 1.Bundesligi. W 6 wcześniejszych meczach 3-krotnie górą była ekipa z Berlina, a 3 razy był remis. Należy dodać, że „Żelaźni” w 3 ostatnich kolejkach do swojego konta dorzucili tylko oczko i wciąż nie mogą w 100 procentach być pewni uniknięcia spadku do 2.Bundesligi.
Ważne punkty BVB i „Byków”
Z walki o medal bieżącego sezonu nie rezygnuje czwarta w tabeli Borussia Dortmund, która w Bremen pokonała Werder 2-1. Goście udanie weszli w to spotkanie, często inicjowali groźne ataki i w 21 minucie otrzymali pierwszą zapłatę w postaci bramki, którą po akcji Brandta zdobył Malen. Objęcie prowadzenia nie zmieniło ofensywnego nastawienia BVB, które nadal parło do przodu i w 38 minucie po kolejnym zagraniu Brandta i trafieniu Sanacho było już 2-0. Niestety dla przyjezdnych, tuż przed przerwą czerwoną kartkę ujrzał rozgrywający Borussii, Sabitzer. Oznaczało to, że całą drugą połowę team Edina Terzica musiał radzić sobie w dziesiątkę. Fakt ten chcieli wykorzystać miejscowi, którzy po zmianie stron ruszyli do natarcia i w 70 minucie strzelili kontaktowego gola, którego na swoim koncie zapisał Njinmah (asysta Schmid). Od tego momentu przewaga bremeńczyków rosła z każdą kolejną minutą, mnożyły się okazje do zdobycia wyrównującego trafienia, ale golkiper dortmundczyków – Kobel spisywał się bardzo dobrze. Należy też dodać, że w 90+6 minucie przyjezdni przeprowadzili kontrę, po której byli bliscy zdobycia trzeciej bramki, ale piłka zatrzymała się na słupku bramki Werderu. BVB wygrało zatem drugi ligowy mecz z rzędu i kolejne 3 spotkanie z bremeńczykami o punkty niemieckiej ekstraklasy. Werder natomiast w 3 ostatnich kolejkach 1.Bundesligi wywalczył tylko oczko, ale spadek do 2. Bundesligi ekipie z nad Wesery nie grozi.
Cenny komplet punktów w wyścigu o zajęcie miejsca w pierwszej czwórce tabeli wywalczył w tej serii także RB Leipzig. Popularne „Byki” zgodnie z planem wygrały u siebie z outsiderem tabeli – SV Darmstadt 98 2-0. Miejscowi już w 180 sekundzie gry objęli prowadzenie, kiedy po zagraniu Rauma, defensor gości – Isherwod wepchnął piłkę do siatki własnej drużyny. Pomimo tak niefortunnego startu „Lilie” nie podłamały się, ambitnie walczyły do końca spotkania, ale przede wszystkim w destrukcji, dzięki czemu finalnie uległo tylko 0-2, tracąc drugiego gola w 50 minucie, kiedy podanie Schlagera na bramkę zamienił Baumgartner. RB Leipzig pozostaje zatem w 1.Bundeslidze bez straty punktów w meczach z SV Darmstadt wygrywając wszystkie 4 spotkania, zdobywając w nich łącznie 11 goli tracąc 1. Z kolei SVD do 18 przedłużyło serię bez wygranej w 1.Bundeslidze. Ostatni komplet punktów team z Hesji wywalczył – 17. października ubiegłego roku. Tym samym nie wiele wskazuje na to, że Darmstadt uniknie powrotu do 2.Bundesligi.
Spokojniej w Augsburgu
Niemal pewny już pozostania w niemieckiej ekstraklasie jest FC Augsburg, który w 25 kolejce pokonał u siebie 1. FC Heidenheim 1-0 i znacząco oddalił się od strefy spadkowej przesuwając się do środka tabeli. Jednak mecz z tegorocznym beniaminkiem w wykonaniu augsburgczyków nie zachwycił. Było to wyrównane spotkanie, stojące na przeciętnym poziomie. O triumfie miejscowych zdecydowało to, że mieli więcej szczęścia. Konkretnie w 22 minucie, kiedy po podaniu Maiera, Gouweleeuw zdobył, jak się okazało gola na wagę – 3 z rzędu ligowego zwycięstwa Augsburga, a Heidenheim? Popadł w kryzys. Jest bowiem od 4 kolejek bez wygranej, przegrywając w tym czasie 3-krotnie, ale jak na razie ma raczej zapewnione pozostanie w niemieckiej ekstraklasie.
Nie może tak myśleć trzeci od końca (16 lokata) 1.FC Koeln, który obecnie znajduje się na pozycji barażowej o pozostanie w 1.Bundeslidze. Jeśli do końca rozgrywek tej lokaty nie poprawi, to na koniec sezonu kolończycy będą musieli walczyć z trzecim na mecie rozgrywek zespołem 2.Bundesligi, a może to być np. Hamburger SV, Fortuna Duesseldorf czy Hannover 96, a zatem łatwo nie będzie. W minionej serii kolończycy pokazali jednak charakter i w derbach Renu 3-3 zremisowali w Moenchengladbach z tamtejszą Borussią. „Kozły” zaskoczyły miejscowych, bo od pierwszych minut rzuciły się do natarcia i w 7 minucie po akcji Kainza, Alidou wyprowadził Koeln na prowadzenie 1-0. Strata gola podziałała na Borussię ożywczo. „Źrebaki” natychmiast zaczęły atakować i w 32 minucie doprowadziły do stanu 1-1, a na listę strzelców wpisał się Honorat, zaś jego asystentem był Neuhaus. Od tego momentu trwała wymiana ciosów, raz jeden, raz drugi zespół stwarzał sobie okazje bramkowe, ale w 64 minucie kolończycy ponownie prowadzili (2-1). Do siatki miejscowych znów trafił Alidou, puentując dośrodkowanie Kainza. Niestety dla gości, miejscowi ponownie skutecznie odpowiedzieli. Dokładnie w 71 minucie, kiedy centrę Lainera na gola strzałem głową zamienił Hack, a 120 sekund później Moenchgladbach wygrywało już 3-2 po golu zdobytym przez Hacka (asysta Scally). Ostatnie słowo w tym pojedynku należało jednak do Koeln, które rzuciło się do szaleńczego ataku i w 79 minucie po podaniu Huseinbasica, Downs ustalił wynik na 3-3. Mimo zdobycia tej bramki ekipa z Koeln na ligową wygraną czeka od 5 kolejek. „Źrebaki” z kolei są od 3 spotkań niepokonane, ale też od 3 pojedynków nie potrafią wygrać z kolońskim teamem.
„Orły” pokonały „Hoffe”
Ważny komplet oczek w walce o zajęcie, co najmniej szóstego miejsca na mecie sezonu i zakwalifikowanie się do Ligi Europy wywalczył Eintracht Frankfurt, który wygrał u siebie z TSG 1899 Hoffenheim 3-1. Początek meczu należał do gości, którzy już w 6 minucie objęli prowadzenie, bo centrę Stacha na gola strzałem głową zamienił Brooks. Od tego momentu do natarcia ruszyli miejscowi. Mecz się jednak zaostrzył w wyniku czego od 22 minuty przyjezdni musieli grać w dziesięciu, bo czerwoną kartkę otrzymał strzelec gola – Brooks. Grę w przewadze jednego zawodnika „Orły” wykorzystały 10 minut później (32 minuta), kiedy Koch po akcji Marmousha wyrównał na 1-1. Trafienie to zachęciło frankfurtczyków do jeszcze bardziej zdecydowanej gry. Dzięki temu w 50 minucie po dośrodkowaniu Goetze, Dina Ebimbe wyprowadził Eintracht na prowadzenie 2-1, a w 64 minucie po akcji Knauffa, Goetze podwyższył na 3-1 i jak się okazało ustalił wynik zawodów. Dodajmy, że bramka ta wpłynęła frustrująco na gości, którzy zaczęli grać brutalnie i od 78 minuty musieli już radzić sobie w dziewiątkę, bo czerwoną kartkę ujrzał tym razem obrońca „Hoffe” – Kabak. Eintracht jest zatem od 5 kolejek niepokonany, wygrywając dwa ostatnie pojedynki. Hoffenheim z kolei po 2 wygranych musiało przełknąć gorycz porażki.
Piąte ligowe zwycięstwo z rzędu z VfL Bochum odniósł SC Freiburg, który w minionej serii zwyciężył w Zagłębiu Ruhry 2-1. Jest to cenna wygrana ekipy Christiana Streicha, która trzy dni wcześniej w meczu Ligi Europy po trudnym spotkaniu pokonała londyński West Ham United 1-0 i mogła czuć się zmęczona. W Bochum od początku strona atakującą byli miejscowi, ale freiburgczycy mądrze się bronili, daleko od własnego pola karnego, a kiedy nadarzała się okazja kontrowali. Po jednym z takich wypadów w 36 minucie M. Eggestein (asysta Gregoritsch) wyprowadził gości na prowadzenie, a w 53 minucie po centrze Doana, Gregoritsch głową zdobył drugiego gola dla Badeńczyków. Od tego momentu przyjezdni zwolnili, co w 62 minucie wykorzystało VfL, kiedy po dośrodkowaniu Stoegera, Ordest uderzeniem głową zdobył gola dla miejscowych. W tym momencie emocje rozgorzały na dobre. Przewaga VfL rosła w oczach o czym świadczy fakt oddania na bramkę przyjezdnych 23 strzałów przy 8 Freiburga, ale więcej bramek już nie zobaczyliśmy. Tym samym ekipa z Bochum poniosła 3 ligową porażkę z rzędu i jej pozostanie w 1.Bundeslidze wciąż nie jest pewne.
Krzysztof Świerc