Niemcy wydały w ubiegłym roku w sumie aż 21,7 mld euro na uchodźców – wynika z opublikowanego w zeszły piątek miesięcznego raportu Ministerstwa Finansów. W tym roku zarezerwowano na uchodźców kolejne 21,3 mld euro w budżecie.
Mimo dodatkowego obciążenia finansowego, państwo trzeci rok z rzędu nie musiało się zapożyczać. Co więcej, odnotowano nadwyżkę w wysokości 6,2 mld euro. Na samą walkę z przyczynami migracji Niemcy wydały 7,1 mld euro – przede wszystkim potrojono środki na pomoc humanitarną w regionach objętych kryzysem (1,4 mld euro).
Przyjęcie, zameldowanie oraz zapewnienie schronienia dla szukających azylu kosztowało w ubiegłym roku 1,4 mld euro, a przedsięwzięcia związane z integracją – 2,1 mld euro. Poza tym rząd przekazał krajom związkowym i gminom 9,3 mld euro tytułem odciążenia finansowego.
Co ciekawe, Ferdinand Fichter z Niemieckiego Instytutu ds. Badań nad Gospodarką (DIW) twierdzi, że spora część pieniędzy przeznaczona na uchodźców wpłynęła z powrotem do gospodarki – głównie przez wydatki na artykuły spożywcze, później przez czynsz oraz inwestycje budowlane. „Całkiem możliwe, że to 90 procent wszystkich wydatków rządu”, spekuluje Fichter.
Z raportu Ministerstwa Finansów wynika również, że największe koszty – koszty przyjazdu – przypadły na rok 2015, kiedy do kraju przybyło 890 000 poszukujących azylu. W 2016 roku ich liczba zmalała do 280 000.
Państwo zebrało 2,6 procent więcej funduszy z podatków – w sumie 289 mld euro. Kraje związkowe odnotowały z kolei 7,7 procent nadwyżki, uzyskując wpływy rzędu 288,6 mld euro. Zmalały także odsetki – w 2016 roku wynosiły tylko 17,5 mld euro, podczas gdy w 2015 sięgały 21 mld euro.
Źródło: Spiegel.de