Rząd Austrii postanowił przeznaczyć dwa miliardy euro na wsparcie pracodawców, którzy zatrudnią nowych pracowników na przynajmniej sześć miesięcy. Dzięki temu firmy będą miały okazję zredukować o połowę dodatkowe koszty płacowe przez maksymalnie trzy lata. Politycy zakładają, że w ten sposób powstanie ok. 160 000 nowych miejsc pracy.
Teoria brzmi co najmniej obiecująco, jednak praktyka może obnażyć wiele niedociągnięć. Okazuje się, że premia nie przyczyni się do poprawy sytuacji w branżach, które zatrudniają wiele pracowników – mowa głównie o pracy tymczasowej i turystyce. Erich Pichorner stojący na czele międzynarodowego przedsiębiorstwa Manpower jest przekonany, że regulacje nie przyniosą spektakularnych efektów, ponieważ są skierowane do bardzo wąskiego grona pracodawców. W rozmowie z Kurierem przedsiębiorca podkreśla: „Z premii skorzysta pewnie kilka tysięcy osób, ale nie ma mowy, by w ten sposób powstało 160 000 nowych miejsc pracy. Nie wierzę w to.”
Pichorner, który jest również rzecznikiem doradców personalnych w Izbie Gospodarczej WKO, zwraca przede wszystkim uwagę na dynamizm austriackiego rynku pracy, na którym corocznie zawiera się ok. 1,7 mln stosunków pracy. Bardzo często zatrudnienie uzależnione jest od zapotrzebowania w danym regionie i w określonym czasie, co owocuje powstawaniem miejsc pracy w niepełnym wymiarze godzin lub tymczasowych. Trudno zatem określić czy rządowi chodzi również o takie rozwiązania. „Wygląda na to, że cała procedura będzie wymagała sporej biurokracji. Spodziewam się pięciu stron samych kryteriów” – mówi szef Manpower.
Kolejnym minusem w oczach przedsiębiorcy jest ograniczenie wsparcia do ludzi, którzy już pracują w Austrii bądź zdobyli w niej wykształcenie. Jak podkreśla Pichorner, firmy nie szukają konkretnych osób, a kwalifikacji. Nikt nie zatrudni źle wykwalifikowanego bezrobotnego tylko dlatego, że ten jest Austriakiem i z tego tytułu pracodawca otrzyma premię.
Dla austriackiego hotelarstwa wsparcie rządu pozostanie poza zasięgiem. Branża zatrudnia pracowników z różnych państw, dlatego też odsetek obcokrajowców jest w niej szczególnie duży. Rzecznik austriackiego zrzeszenia hotelarzy ÖHV Martin Stanits twierdzi, że premia zatrudnieniowa została tak przemyślana, że hotele nie są w stanie czerpać z niej żadnych zysków. Regulacja jest raczej dedykowana start-upom i przedsiębiorstwom z branży technologicznej. W turystyce nie sprawdzi się przez wprowadzenie minimalnego okresu zatrudnienia wynoszącego sześć miesięcy. Tym samym nie przyczyni się ona do zmniejszenia bezrobocia.
Jak na razie to tylko spekulacje, ponieważ dokładne wytyczne dotyczące premii zatrudnieniowej zostaną opracowane w przeciągu nadchodzących tygodni.
Źródło: Kurier.at