„Jaraj zioło i ciesz się dniem”, taki napis widnieje na reklamie sklepu Cannaflora w Zurychu, który zajmuje się sprzedażą konopi. Takie miejsca są coraz częściej odwiedzane przez mieszkańców Szwajcarii, obojętnie czy to mały kiosk z papierosami czy filia sieci sklepu Coop lub Denner. Marihuanę sprzedaje się zmieszaną z tytoniem w papierosach czy czystą w zamkniętych woreczkach z nadrukowanym zielonym liściem konopi. Już 370 przedsiębiorstw działa w tym sektorze, czy to w handlu czy w uprawie. A powodem syzbkiego rozwoju branży jest kannabidiol.
Aktualnie największym producentem konopi w Szwajcarii jest Bio Can. Hans Peter Kunz, kierownik ds. finansów, tłumaczy, że moda na produkty z konopi rozpoczęła się od małej zmiany w prawie. W 2011 roku Szwajcarska Rada Związkowa zdecydowała się zalegalizować produkty, których zawartość tetrahydrokannabinolu (THC) nie przekracza 1%. THC jest substancją odurzającą zawartą w roślinie konopi. Drugim, równie ważnym związkiem jest kannabidiol (CBD). W przeciwieństwie do THC, CBD nie tylko ma działanie uspakajające, przeciwzapalne oraz rozluźniające, lecz także nie odurza.
Markus Walther, założycie Bio Can działał w tym sektorze od lat 90. Już w tym okresie powstało w kraju wiele sklepów sprzedających konopie pod przykrywką. Szwajcaria była wtedy bliska zmiany ustawy o środkach odurzających. Temat był obecny na salonach politycznych, jak i społeczeństwie przez całe trzy lata. Jednak parlament zdecydował się odrzucić zmiany, a prawie 200 sklepów z konopiami zostało w 2004 roku nagle zamkniętych. W 2008 roku mieszkańcy kraju mogli o tej sprawie sami zdecydować, a to za sprawą społecznej inicjatywy ustawodawczej na rzecz liberalizacji konopi. Po raz kolejny do zmian nie doszło, a to za sprawą referendum, w którym obywatele opowiedzieli się z 60% głosów przeciw. Trzy lata później sytuacja się zmieniła. Markus Walther zwrócił się bowiem do prawników z pomysłem zastąpienia tytoniu związkiem CBD. Ci stwierdzili jednak, że sprawę powinno rozpatrzyć Federalne Biuro Zdrowia Publicznego. Walther postanowił jednak nie odpuszczać, zaangażował więc eksperta, który specjalizuje się w zezwoleniach sprzedaży produktów farmaceutycznych. Postępowanie zatwierdzające trwało cztery lata – w tym czasie ciągle składano prośby, pisano wyjaśnienia i przeprowadzano różne analizy.
Walther otrzymał zgodę latem 2016 roku i rozpoczął od razu proces produkcji. Podczas gdy pierwsze zbiory wynosiły jeszcze 500 kg, to aktualnie produkcja równa się około 5 tonom konopi. 10 gramów CBD od Bio Can kosztuje 67 franków, za tą samą ilość odurzającej marihuany płaci na czarnym rynku aż 100 franków. Legalne konopie nie sprzedaje jednak tylko Bio Can, firma Heimat uznaje się przykładowo za pierwszego na świecie producenta papierosów tytoniowo-konopianych. W sklepie Cannaflora w Zurychu na półkach można znaleźć nie tylko przeróżne rodzaje CBD, lecz także herbaty, produkty mączne, batony owocowe, syropy oraz oleje, a wszystkie mają w składzie konopie. Przedział wiekowy klientów jest bardzo szeroki, kupują tam bowiem osoby w wieku od 18 do ponad 70 lat. Prezes przedsiębiorstwa Cannaflora, Gregory Nötzli, planuje nie tylko otwarcie kolejnych sklepów oraz sprzedaż internetową, chce także wyposażyć automaty w wielu klubach i barach w kwiaty konopi. W Szwajcarii ma ich być aż 200.
Pozostaje też pytanie, czy papierosy tytoniowo-konopne utrzymają się na ogromnym, międzynarodowym rynku. Markus Meury, z organizacji Sucht Schweiz, uważa, że produkt będzie chętnie kupowany, ponieważ ma z jednej strony działanie rozluźniające, a z drugiej wiele osób chętnie spróbuje wyrobów z konopi, bez wchodzenia w ryzyko robienia czegoś nielegalnego. A granice legalności ciągle się zmieniają, od niedawna w wielu kantonach posiadanie 10 gramów marihuany ze zwiększoną zawartością THC nie podlega już karze.
W kwietniu stowarzyszenie Legalize it stworzyło społeczną inicjatywę ustawodawczą, według której palenie odurzającej marihuany ma zostać zalegalizowane na terenie całego kraju. Według ankiety przeprowadzonej latem, 66% z 1200 osób poparłaby pomysł stowarzyszenia. Gazeta Le Matin Dimanche zwróciła niedawno uwagę na szacunki Sucht Schweiz, według których 520 tys. osób konsumowało w roku poprzednim konopie. Odpowiada to zyskowi około 800 milionów franków rocznie. Tak krajowi uciekają dochody podatkowe o wartości kilkunastu milionów franków. Legalizacja przyniosłaby więc profit, nie tylko konsumentom, a także całej Szwajcarii.
Źródło: swissinfo.ch