Dla plantatorów szparagów i truskawek sezon trwa obecnie w najlepsze. Wiele wskazuje, że dzięki warunkom pogodowym mógłby on być bardzo owocny. Jednak brak rąk do pracy spędza sen z powiek producentów. Rolnicy w znakomitej większości są bowiem zdani na łaskę osób gotowych do pracy przy zbiorach szparagów i truskawek. Bez nich szansa na to, by dostarczyć świeże warzywa i owoce do sklepów, a co za tym idzie – je sprzedać, jest znikoma.
Obecnie coraz mniej osób chce jednak pracować na polach (o czym pisaliśmy tutaj i tutaj). Czy można się temu dziwić? Praca na kolanach lub w lekko przygarbionej pozycji przez cały dzień, niezależnie od wiatru i pogody nie należy do najprzyjemniejszych, a szparagi i truskawki trzeba przecież zebrać. Zepsutych czy zgniłych warzyw i owoców sprzedać nie sposób. Dlatego rolnicy poszukują solidnych i niezawodnych pracowników. Czy ta solidność jest jednak odpowiednio wynagradzana?
Faktem jest, że zarobki za tą nieraz morderczą pracę, którą wykonuje blisko 300 000 osób rocznie, nie należą do najwyższych. Począwszy od tego roku, plantatorzy i rolnicy muszą płacić swoim pracownikom minimum 8,84 euro brutto za godzinę pracy – tyle bowiem wynosi płaca minimalna w Niemczech.
Każdy, kto uważa, że presja wynikająca z braku rąk do pracy, winduje stawki jest w błędzie. Zasadniczo producenci płacić więcej nie mogą i nie chcą, bowiem wraz z wyższymi wypłatami, rosną koszty pracy, a co za tym idzie ceny w sklepach, które odstraszyłyby konsumentów.
Warto wspomnieć, że w niektórych landach obowiązują zbiorowe układy pracy. Firmy, które stosują się do porozumienia, płacą co najmniej 9,10 euro na godzinę brutto. Problem w tym, że nie wszystkich rolników zbiorowe układy pracy obowiązują. Co ciekawe, jeśli pracownik zbiera szparagi znacznie powyżej normy, producenci płacą więcej – nawet do 12 euro na godzinę. Jednak mówimy tu raczej o wyjątkowych sytuacjach. W kontekście zarobków netto ważny jest jednak fakt, że pracownicy sezonowi, których stosunek pracy nie trwa dłużej niż 70 dni nie muszą odprowadzać składek socjalnych, co oczywiście znacznie podnosi wynagrodzenie netto.
Zdarzają się pracodawcy, którzy pracowników dosłownie wyzyskują, jednak ich liczba sukcesywnie maleje – z prostego powodu. Wieści szybko się rozchodzą, a osoby decydujące się na tą pracę, nie chcą zostać na przysłowiowym lodzie. Samo znalezienie pracowników jest również nie lada wyzwaniem. Przy szparagach pracują bowiem przede wszystkim obcokrajowcy – w znakomitej większości Polacy i Rumuni. Oni również coraz mniej chętnie wybierają zatrudnienie u rolników i plantatorów – przykładowo praca na budowie jest bowiem znacznie bardziej opłacalna pod względem finansowym. Z drugiej strony perspektywy zawodowe przy okazji pracy na gospodarstwach czy plantacjach nie są różowe. Pracy jest ledwie na kilka tygodni/miesięcy w roku. Co potem? No właśnie. Na powrót trzeba szukać zajęcia.
Nie może więc dziwić, że do zbierania szparagów przyjeżdżają przede wszystkim osoby, które szybko chcą podreperować domowy budżet albo zdobyć potrzebne fundusze na renowację domu czy na studia. Takich osób jest jednak coraz mniej, dlatego rolnicy spoglądają w stronę automatyzacji zbiorów przy pomocy robotów. Są one jednak na tyle drogie, że ich kupno jest dla większości producentów nieopłacalne. I tak błędne koło się zamyka.