Federalny związek zawodowy Ver.di przepytał prawie 13.000 sanitariuszy zatrudnionych w niemieckich szpitalach. Z badania wynika, że jeśli pielęgniarze i pielęgniarki pracowaliby, uwzględniając przepisowo ustalone przerwy, bez nadgodzin i niezapowiedzianych dniówek, czy nocek, szpitale musiałyby być zamykane co najmniej na kilka dni w miesiącu. Już 25 czerwca chorzy pozostaliby bez jakiejkolwiek opieki. W trakcie badania trwającego od marca do mają bieżącego roku Ver.di zapytało pracowników służby zdrowia jak powinna być obsadzona zmiana, by pacjenci mogli otrzymać odpowiednią opiekę, ile potrzeba by do tego pielęgniarzy i pielęgniarek oraz jak wygląda obecna sytuacja personelu.
Ver.di poinformowało, że by poprawić sytuację, personel pielęgniarski musiałby zwiększyć się aż o 22%, co odpowiada liczbie oscylującej wokół 80.000 dodatkowych pracowników. Dopiero wtedy wszyscy pacjenci mogliby cieszyć się świetną opieką, a pielęgniarze i pielęgniarki mieliby względnie normalny czas pracy. Według Sylvii Bühler system funkcjonuje jeszcze jedynie dzięki pracownikom, którzy pracują ponad normę i to z dużym osobistym zaangażowaniem, w ten sposób rekompensując braki.
Także z danych Ministerstwa Zdrowia, wynika, że szpitalom brakuje rąk do pracy. W 2017 roku liczba wolnych miejsc stanowisk w opiece nad chorymi wyniosła aż 10.814. Powodem takich problemów jest między innymi system finansowania szpitali, który wywiera na nich ogromną presję, mają one bowiem zaoszczędzić jak najwięcej. Do tego kraje związkowe płacą szpitalom rocznie o trzy miliardy euro mniej niż powinny.
Wielu sanitariuszy informuje o warunkach do pracy, które powstał w wyniku zmniejszającego się personelu i są nie do zaakceptowania. Wszystko to odbija się na pacjentach, Ver.di poinformowało, że z powodu natłoku pracy i obowiązku zaoszczędzenia często rezygnuje się z wykonywania niektórych usług, w mniejszym stopniu pilnuje się stanu chorych i zaniedbuje się kształcenie nowego personelu.
Źródło: spiegel.de