Patrząc na średnie wynagrodzenie o wysokości 6.538 franków miesięcznie, nikogo nie dziwi, że Szwajcaria to jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc pracy na świecie. Średnie zarobki w wielu branżach są znacząco wyższe niż w innych krajach. Przykładowo przedszkolanka może liczyć aż na 4.900 franków miesięcznie, podczas gdy pensja za tą samą pracę w USA wynosi jedynie 2.400 franków. Sprzedawca w Szwajcarii zarobi średnio 4.400 franków, a murarz z pięcioma latami doświadczenia 5.500 franków.
Jednak odliczając obowiązkowe składki na ubezpieczenie emerytalne i na wypadek bezrobocia oraz 20% dochodu na czynsz i koszty dodatkowe, wypłata nie wygląda już tak zachęcająco. W przeciwieństwie do reszty krajów, w Szwajcarii podatki i ubezpieczenie chorobowe nie jest automatycznie odciągane od wynagrodzenia.
Odliczając od wynagrodzenia koszty transportu, które wynoszą średnio 8% dochodu brutto, koszty opieki nad dziećmi (Kinderbetreuungskosten), które są najwyższe na świecie, jak i koszty jedzenia, picia i rozrywki w czasie wolnym, z na pozór niebotycznej kwoty nie zostaje wiele. Z danych Szwajcarskiego Urzędu Statystycznego (BFS) wynika, że gospodarstwa domowe z miesięcznym wynagrodzeniem brutto poniżej 5 tys. franków, nie są w stanie nic zaoszczędzić.
Coraz więcej osób martwi się, że wynagrodzenia przestaną tak szybko rosnąć, jak koszty utrzymania. Już teraz około 320 tys. miejsc pracy (około 12%) jest źle wynagradzanych. Okazuje się, że kobiety i obcokrajowcy częściej zarabiają mniej w porównaniu z mężczyznami, którzy urodzili się w alpejskim kraju. Z najnowszych statystyk wynika, że aż połowa źle słabo płatnych stanowisk pracy jest obsadzona przez obcokrajowców. Druga połowa dotyczy osób pracujących w przedsiębiorstwach zatrudniających mniej niż 50 pracowników.
Źródło: swissinfo