Kilometrowe korki, przeterminowane towary, niepewność związana z możliwością przekroczenia granicy lub jej brakiem, ciągle zmieniające się przepisy i wiecznie zajęte infolinie służb granicznych i konsularnych. Tak wyglądały pierwsze miesiące pandemii. Kto z nas tego nie pamięta? Kto chciałby do tego wrócić? Nikt. A jednak znów rozgorzała dyskusja na temat zamykania granic.
Powód? Mutacje koronawirusa, które odkryto w Wielkiej Brytanii i RPA, a które już dotarły do Europy, wywołując nie tylko falę nowych zakażeń, ale i strach w rządowych gabinetach. W miniony czwartek przywódcy europejskich krajów oraz przedstawiciele rządów po raz pierwszy zastanawiali się wspólnie «co teraz?»
Cel? Prosty. Zdusić rozprzestrzenianie się mutacji w zarodku.
Jak to zrobić? Poprzez szybsze odnajdywanie zakażonych i precyzyjne śledzenie łańcucha zakażeń.
Jaką rolę w tej walce mają więc odgrywać granice?
Merkel niczego nie wyklucza
Niemiecka kanclerz już wcześniej podkreślała, że liczy na opracowanie wspólnej polityki dotyczącej podróżnych wracających z Wielkiej Brytanii czy RPA. W Niemczech dla takich osób już obowiązuje konieczność wykonania testu na koronawirusa. Dla Merkel to jednak ciągle za mało. Dlatego niemiecka polityk raz jeszcze apelowała o obranie wspólnego kursu. Co więcej, nie wyklucza, że w najgorszym wypadku wprowadzone zostaną kontrole graniczne, tak by trzymać mutacje z dala od RFN.
(Na razie) granice pozostają otwarte, ale kontrole już zostały rozszerzone. Chodzi o wprowadzony podział na tzw. kategorie obszarów ryzyka. Na razie dla Polaków pracujących w Niemczech nic się jednak nie zmienia, bowiem zgodnie z komunikatem Instytutu Roberta Kocha, ocena Polski nie zmieniła się (stan na 22.01.2021).
Granice pozostaną otwarte tylko dla pracowników i transportu?
Zdaniem ministra spraw zagranicznych Luksemburga, zamknięcie granic lub kontrole graniczne, mogą uniemożliwić przyjazd pracowników transgranicznych. Jean Asselborn uważa, że spowodowałoby to załamanie luksemburskiego systemu zdrowia.
Merkel wypowiada się jednak w nieco innym tonie. Solą w oku są dla niej osoby przekraczające granice tylko po to, żeby napić się np. kawy, co jest związane z łagodniejszymi restrykcjami w danym kraju. Rozmowy dotyczące ukrócenia takich wyjazdów już są jednak prowadzone.
Co zatem z pracownikami transgranicznymi? Niemiecka kanclerz stawia sprawę jasno. Nie zamierza ingerować w wolny obieg transportu towarów. Pracownicy transgraniczni mają natomiast być poddawani testom.
W opozycji do niemieckiej szefowej rządu stoją jednak kraje, których gospodarka jest oparta na turystyce. Grecja, Portugalia czy Hiszpania liczą na większą swobodę mobilności najpóźniej w lecie, co byłoby sprzeczne ze strategią ograniczania podróży forsowaną przez niemiecką polityk. Pomóc miałby w tym specjalny paszport dla zaszczepionych. Angela Merkel uważa jednak, że na takie dyskusje jest ciągle zbyt wcześnie.