Z danych związków zawodowych branży hotelarskiej i gastronomicznej wynika, że 2/3 wszystkich przedsiębiorstw pozytywnie ocenia obecny sezon letni. Niemniej jednak szacowany wskaźnik obłożenia (45%) jest znacznie poniżej wartości przed pandemią. Przede wszystkim w miejskich hotelach brakuje zagranicznych turystów. Natomiast w gastronomii szczególnie wiejskie lokale zmagają się z brakiem klientów.
Obie branże mają wspólny problem – brak personelu. Około 20 000 miejsc pracy pozostaje wolnych. 1/3 przedsiębiorstw ma duże trudności, aby znaleźć nowych pracowników. Spora część osób nie miała pracy pomiędzy sezonami, w związku z tym znaleźli sobie zatrudnienie w innej branży.
Rosnące długi
W całej branży hotelarskiej suma nowych zadłużeń wynosi miliard euro. Ten miliard musi zostać teraz spłacony w okresie, gdy pewność planowania jest niewielka. Suanne Kraus-Winkler z WKÖ podkreśla, że branża w dużym stopniu uzależniona jest od inwestycji, więc bezpieczeństwo jest bardzo ważne. Ponadto hotele zmagają się przez pandemie z kolejnym problemem. Rezerwacje turystów są coraz częściej krótkoterminowe. Przeciętna długość urlopu jest coraz krótsza, a elastyczne opcje anulowania rezerwacji stają się coraz ważniejsze. Nic dziwnego, że nikt nie chce płacić zaliczek, skoro możliwość podróżowania jest ograniczona.
Źródło: kurier