W koronawirusowym rankingu Szwajcaria znalazła się na drugim miejscu, tuż za Norwegią. W porównaniu z innymi krajami szwajcarscy politycy w dobie pandemii wprowadzili mało ograniczeń, co miało pozytywny wpływ na gospodarkę. Agencja prasowa Bloomberg chce swoim rankingiem pokazać, gdzie najskuteczniej, walczono w koronawirusem, wprowadzając przy tym jak najmniejszą ilość ograniczeń społecznych oraz gospodarczych. Aby móc to ocenić pod uwagę wzięto nie tylko liczby zachorowań, zgonów, wskaźnik szczepień czy jakość opieki zdrowia, ale przyjrzano się także, ile osób może znów udać się na zakupy, jest w drodze do pracy, jakie są ograniczenia życia społecznego i gospodarczego oraz ile przeprowadzanych jest lotów samolotem.
Wniosek? Szwajcaria całkiem dobrze sobie poradziła w dobie pandemii. Wprowadzone ograniczenia były w porównaniu z innymi krajami łagodne. W marcu i kwietniu 2021 r. Szwajcaria jako pierwszy kraj w Europie poluzowała obostrzenia. Ku zdziwieniu mimo tego liczba zachorowań nie wzrosła.
Gdy już jednak obowiązywały ograniczenia dla społeczeństwa, to były one łagodne. Przykładowo wiosną 2020 r. szkoły tylko krótko były zamknięte, a hotele i stoki narciarskie pozostawały otwarte. Chcąc iść na zakupy, bądź na kolację do restauracji nie trzeba było robić specjalnie testu, a godzina policyjna nigdy nie została wprowadzona. I chociaż wszelkie obostrzenia były łagodne w porównaniu z obostrzeniami obowiązującymi np. w krajach sąsiednich, to i tak dochodziło do protestów.
Jeden błąd jednak Szwajcarii popełniła. Politycy za późno zareagowali na drugą falę. Dopiero krótko przed świętami Bożego Narodzenia zamknięto sklepy, a takie kroki powinny zdaniem Bloomberga były zostać podjęte wcześniej. Co prawda oznaczałoby to mniejsze zyski dla sklepów, jednak tym sposobem uratowano by więcej osób. Ponadto według agencji dochodziło w Szwajcarii do selekcji chorych. W dobie szczytu podczas drugiej fali koronawirusa około 12% pacjentów było dotkniętych tym problemem. Lekarze oceniali, którzy pacjenci otrzymają łózko na oddziale intensywnej opieki, a którzy nie.
Źródło: 20min