Dla wielu osób w Szwajcarii żyjących na granicy ubóstwa sytuacja jest krytyczna. Inflacja zaczyna teraz również uderzać w osoby, które według oficjalnych statystyk nie należą do ubogich, np. pracowników na nocnej zmianie, którzy przez to muszą korzystać z samochodów, kurierów małych firm i osób samotnie wychowujących dzieci. Jednak według ekspertów najbardziej dotkliwe skutki inflacji mieszkańcy Szwajcarii odczują dopiero pod koniec roku, gdy ogłoszona zostanie wysokość składek na ubezpieczenie zdrowotne i przyjdą znacznie wyższe rachunki za dodatkowe koszty.
“Koszty energii i składek ubezpieczeniowych, które mają wzrosnąć o nawet 10%, martwią ludzi”, tłumaczy Pascal Pfister, kierownik Schuldenberatung Schweiz. Te sprawy dotykają nie tylko osób pobierających zasiłki socjalne i inwalidzkie. “Niezwykle ważne tematy, które są bliskie ludziom to przede wszystkim: mieszkanie, ubezpieczenie zdrowotne, żywność i paliwo”, mówi Aline Masé, kierowniczka działu polityki społecznej Caritas. ”Gdy drożeją towary luksusowe, nie dotyka to osób z małym budżetem. Jednak jeśli drożeje chleb i inne podstawowe artykuły spożywcze, to sytuacja dla tych ludzi staje się niezwykle trudna”, dodaje Masé.
Mieszkańcy zaciskają pasa
Także w szwajcarskim banku żywności Stiftung Schweizer Tafel wyraźnie widać skutki inflacji. “Ludzie boją się tego co nadejdzie i zaciskają pasa. Wielu z nich stara się oszczędzać i ograniczyć jeszcze mocniej do tego co najpotrzebniejsze”, informuje kierownik banku żywności Marc Ingold. Już teraz przygotowuje się na skutki drogiej jesieni, które będą odczuwalne z opóźnieniem.
Wielki popyt na pomoce pomostowe, jak ubrania czy żywność odczuwają tzw. Armie Zbawienia, czyli Heilsarmee. “Osoby mniej zamożne, które nie posiadały wiele, teraz mają jeszcze mniej. Potrzebujący starają się opłacić wszystkie rachunki dostępnymi im środkami finansowymi. Po tym niewiele im zostaje”, tłumaczy Ursula Käufler kierownik Passanten-Hilfe Bern.
Źródło: Blick