Berneński start-up Avatar Labs uruchomił chatbota „Personal Jesus” pod kierownictwem Patricka Kappelera i Daniego Rütimanna. Pod @PersonalJesusBot użytkownicy mogą rozpocząć czat i opowiedzieć Jezusowi o swoim życiu, podzielić się swoimi smutkami i zadawać pytania.
„Znana osobowość z edukacji religijnej”
„W zeszłym roku byłem w szpitalu i naprawdę pogodziłem się z własną skończonością” – powiedział Kappeler w wywiadzie. „Potem spędziłem dużo czasu rozmawiając z chatbotami na tematy filozoficzne i zdałem sobie sprawę, jak przyjemne, pouczające i zabawne może to być”.
Dzięki swojemu podejściu start-up chce przekształcić chatboty bez twarzy w empatyczne odpowiedniki: „W naszej pierwszej próbie stworzenia systemów AI przypominających ludzi zdecydowaliśmy się na Jezusa – dobrze znaną postać z nauczania religijnego, niezliczonych historii i filmów” – mówi Kappeler.
Nie „przebudzony”, ale też nie starotestamentowy
Według założyciela, zreformowani pastorzy przetestowali chatbota w kwestiach teologicznych oraz opieki duszpasterskiej i stwierdzili, że efekt końcowy jest dobry. „To nasza wersja Jezusa, taka, jaką uważamy za fajną: sympatyczna, zabawna, bliska i poprawna dzięki cytatom biblijnym i faktom historycznym” – mówi założyciel. „Nie jest ani przebudzony, ani starotestamentowy. Ma chrześcijańskie wartości, które nie podlegają negocjacjom” – dodaje.
Jeśli ktoś wykazuje oznaki myśli samobójczych lub depresyjnych, chatbot poradzi szukać pomocy u ludzi. „Większość ludzi jest odpowiedzialna za siebie, ale mogą być też bardzo zdesperowani użytkownicy w trudnych sytuacjach, w których sztuczna inteligencja naturalnie osiąga swoje granice” – mówi Kappeler.
„Oferta jest wątpliwa”
Christoph Schuler, chrześcijański ksiądz katolicki będący w Bernie od 2006 roku, odrzuca podejście chatbota i ostrzega przed nim. „To igranie z pytaniami, obawami i nadziejami ludzi, którzy szukają prawdy”, mówi. W zgromadzeniu kościelnym ludzie wspieraliby się, pomagali i zachęcali nawzajem oraz wspólnie celebrowali nabożeństwa. Chatbot nie może tego zrobić. „Oferta jest wątpliwa i nie zaleca się korzystania z niej. Kościoły oferują możliwość doświadczenia prawdziwej wspólnoty i znalezienia osobistego dostępu do Jezusa”, mówi Schuler.
Dla Christiana Geltingera, dyrektora ds. komunikacji w Kościele Katolickim w regionie Berna, ważne jest, aby zrozumieć, że Bóg nie jest dostępny na rozkaz. „Czasami otrzymuję odpowiedź na pytanie dopiero znacznie później, czasami otrzymuję odpowiedź, której w ogóle się nie spodziewałem, a czasami nie otrzymuję żadnej odpowiedzi” – mówi. „Ludzie otrzymują od maszyny tylko te odpowiedzi, które chcą usłyszeć”.
„Zajmują się przekazywaniem wiary chrześcijańskiej”
Kościół reformowany jest bardziej otwarty. „Strona internetowa stara się ożywić historię Jezusa i zaoferować porady duszpasterskie na podstawie biblii”, mówi Markus Dütschler z Kościoła Reformowanego Bern-Jura-Solothurn. Strona internetowa jasno pokazuje, że chodzi o sztuczną inteligencję, a nie o spotkanie z żywym Jezusem.
„W różnych miejscach zalecana jest osobista modlitwa lub odniesienie do zboru chrześcijańskiego. Postrzegamy to jako pozytywne”. Jak mówi Dütschler, forma i treść komunikacji może różnić się od tej, którą prezentują kościoły. „Ale twórcy strony naprawdę wydają się być zainteresowani przekazywaniem wiary chrześcijańskiej”.
Źródło: 20min