Tradycyjna niemiecka firma Miele chce zlikwidować 2000 miejsc pracy i przenieść 700 kolejnych do Polski. Powody podane przez Miele to niski popyt i zwiększone koszty. Firma określiła ten ruch jako „program efektywności”. Zgodnie z komunikatem prasowym firmy, cięcia mają na celu zaoszczędzenie dodatkowych 500 milionów euro do 2026 roku.
„To, czego obecnie doświadczamy, nie jest tymczasowym spadkiem koniunktury”, powiedział zarząd Grupy Miele. Ogólne warunki zmieniły się tak trwale, że firma musi się do nich dostosować. Założona w 1899 roku rodzinna firma z siedzibą w Gütersloh jest zarządzana przez dwóch właścicieli, na czele z Markusem Miele i Reinhardem Zinkannem jako partnerami zarządzającymi.
Po czterech udanych latach, w których produkcja została rozszerzona, ruch ten jest dla wielu zaskoczeniem. Jednak branża AGD, która żyje bardziej niż wiele innych dzięki znakowi jakości „Made in Germany”, ogólnie boryka się z trudnościami.
Niemiła niespodzianka po rekordowym roku
W 2022 roku Miele osiągnęło najwyższe obroty w prawie 125-letniej historii firmy. Wzrosły one do 5,43 miliarda euro, co stanowi wzrost o 12,2% w porównaniu z rokiem poprzednim. Prognozy na rok 2023 były ostrożnie optymistyczne, powiedział wówczas Miele. Potem przyszła niemiła niespodzianka: obroty spadły o około 9% w 2023 roku. Liczba sprzedanych urządzeń spadła o około 18% w porównaniu z rokiem poprzednim.
Według Miele szczególny wpływ miały ekonomiczne konsekwencje wojny na Ukrainie. Mocno ucierpiał segment premium. Wraz z tym ogłoszeniem Miele dołącza do całej serii firm, takich jak Bosch i ZF, które również planują masowe redukcje zatrudnienia.
Nadchodzą ciężkie czasy dla pracowników Miele
Redukcje zatrudnienia będą miały miejsce głównie w tak zwanych obszarach pośrednich, a nie na maszynach produkcyjnych i liniach montażowych. Jednak 700 miejsc pracy przy montażu pralek w siedzibie głównej w Gütersloh ma zostać do 2027 roku przeniesionych do Polski. W przyszłości standardowe pralki dla gospodarstw domowych będą niemal w całości montowane w polskim zakładzie w Ksawerowie.
„Branża AGD jest pod ogromną presją”
Rozwój ten jest niebezpieczny dla etykiety „Made in Germany”, ponieważ Miele nie jest odosobnionym przypadkiem. „Cała branża AGD znajduje się pod ogromną presją”, mówi Sandra Deutschländer, ekspert branżowy w Boston Consulting Group (BCG). „Wynika to częściowo z wczesnych zakupów podczas pandemii koronawirusa. Konsumenci byli w domu i mieli budżety, które zainwestowali między innymi w trwałe dobra konsumpcyjne”. Po pandemii gospodarka pogorszyła się, a inflacja i ceny ogromnie wzrosły. „Klasyczny spadek popytu”.
Istnieją również problemy po stronie podaży, mówi Deutschländer. „Producenci cierpią z powodu zwiększonych kosztów produkcji, zwłaszcza kosztów energii i surowców”. W rezultacie presja na marże dramatycznie wzrosła. „Podczas gdy wolumeny spadają, koszty stałe pozostają takie same lub nawet rosną z powodu inflacji. Na razie dotyczy to wszystkich producentów”.
Kryzys w branży budowlanej uderza w Miele and Co.
Kryzys w branży budowlanej ma również wpływ na producentów sprzętu AGD. „Jeśli mniej się buduje, mniej kuchni, piekarników i pralek będzie potrzebnych. Minie trochę czasu, zanim branża budowlana znów się ożywi. A wtedy minie trochę czasu, zanim dotrze to do branży AGD” – mówi Deutschländer.
Zdaniem eksperta, przenoszenie produkcji do Polski nie ma nic wspólnego z niższymi kosztami pracy w Polsce. W ostatnich latach niemal się one zrównały. Według źródeł branżowych, powód „niemieckiej redukcji zatrudnienia” jest inny: W głównym zakładzie w Gütersloh maszyny produkcyjne są przystosowane do metalowych bębnów na pranie. Są one jednak droższe niż plastikowe. I to właśnie one mają być produkowane w zakładzie w Ksawerowie.
Źródło: stern