Po długich tygodniach pustek w wagonach, pociągi znów się zapełniają. Aby chronić swoich pasażerów przed zakażeniem, Deutsche Bahn wprowadziło nowe zasady bezpieczeństwa. Jednak nie wszystkie mają sens. Swoją, niekoniecznie przyjemną, podróż opisał dziennikarz Ralph Große-Bley. Już na samym początku dziennikarz udał się do wagonu restauracyjnego, gdyż tam było najmniej osób. Do momentu zamówienia i otrzymania kawy, wszystko było w porządku, jednak po 45 minutach nastąpił swoisty zwrot akcji.
Kelnerka poprosiła, aby pasażer opuścił przedział. Powód? Große-Bley musiał zrobić miejsce dla innych pasażerów, aby w wagonie nie było za ciasno. Takie są zasady. Pomimo zwrócenia uwagi, że w przedziale nie ma innych osób, kelnerka wskazała tylko na kartkę z informacją o zrobieniu miejsca dla kolejnego gościa po 45 minutach. To nie była miła prośba, lecz rozkaz.
Nie mając innego wyjścia, dziennikarz udał się do wagonu drugiej klasy, lecz o wolnym miejscu mógł tylko pomarzyć. Pasażerowie już przed drzwiami przedziału siedzieli na ziemi, a wagon był zapełniony. Z tego powodu Ralph udaje się do bistra, gdzie zamawia wino. Kelner pyta, czy dziennikarz go zabierze ze sobą, gdyż przy barze nie może go pić.
Große-Bley jednak został na miejscu, gdyż w przedziale drugiej klasy nie było miejsca. Z czasem również bistro się zapełniło. Po godzinie Gross zerknął do wagonu restauracyjnego, gdzie znajdowały się tylko trzy osoby. Po kolejnej godzinie stania kelnerka, która wyprosiła dziennikarza, prosi go, aby znów usiadł w wagonie restauracyjnym. Początkowo dziennikarz się nie zgadza, jednak kelnerka go bardzo o to prosi, więc z tego powodu razem udają się do stołu. Kelnerka przeprasza i przyznaje, że jej wcześniejsze zachowanie było po prostu głupie, ale w tych czasach ciężko jest zapanować nad zasadami, których znaczenia nikt już tak naprawdę nie rozumie.
Źródło:focus