W Austrii w kwestii zasłaniania twarzy zdania są podzielone. Nie zmienia to faktu, że niektóre sklepy postanowiły znów je wprowadzić. Pracownicy Billa i Merkur muszą obowiązkowo zasłaniać usta i nos. Klienci mogą poruszać po sklepach bez maseczek, ale niewykluczone, że niedługo i to się zmieni. Chociaż poprzez wprowadzenie obowiązku noszenia maski w sklepach doszło do spadku sprzedaży, związki zawodowe rozumie ją konieczność wprowadzenia takich zasad. Zdrowie klientów jest najważniejsze. Co ciekawe, mieszkańcy Austrii także popierają pomysł zasłaniania ust i nosa. W sondażu przeprowadzonym przez instytut badań opinii publicznej Unique research 61% ankietowanych stwierdziło, że zważając na koronawirusa, to obecne podejście do tematu jest bardzo beztroskie.
Koncepcją, która jest wdrażana w Austrii, jest tzw. system sygnalizacji świetlnej, który ma na celu ograniczenie ognisk koronawirusa w regionie. System obejmuje również obowiązkowe zakładania masek w niektórych obszarach życia codziennego. Sygnalizacja świetlna służy do regionalnego pokazywania nowych zakażeń w kolorze zielonym, żółtym lub czerwonym, w zależności od liczby nowych zakażonych.
Warto wspomnieć, że maski są obowiązkowe w transporcie publicznym i taksówkach, podczas imprez w pomieszczeniach zamkniętych (z wyjątkiem przydzielonych miejsc siedzących), w kolejkach linowych i wyciągach zębatkowych, autokarach i na statkach wycieczkowych, w aptekach, w zakładach usługowych, jeżeli nie można zachować bezpiecznej odległości lub nie ma innych środków ochronny (np. szyba pleksiglasowa). Maseczki w Austrii należy założyć także podczas różnych pokazów, jeżeli nie można zachować dystansu społecznego.
Źródło: heute