W celu ograniczenia ilości zwolnień lekarskich w swoich centrach logistycznych, koncern od ubiegłego roku zapewnia pracownikom premie z tytułu frekwencji w pracy. W ramach bonusu za produktywność, pracownicy mogą liczyć na wyższą wypłatę, jeśli będą rzadziej zgłaszać chorobę. Wysokość premii jest zatem uzależniona od wykorzystanych dni chorobowych. Największe kontrowersje budzi jednak to, że dodatek zdrowotny ma związek z premią grupową, co w praktyce oznacza, że liczą się nie tylko własne dni chorobowe. Aby uzyskać możliwie jak największą premię, która wynosi 10% procent miesięcznego wynagrodzenia brutto, koledzy z danego działu nie mogą za często chorować, a najlepiej w ogóle…
Innymi słowy: Każdy, kto zgłosi chorobę, nie tylko naraża swoją premię, ale także obniża wysokość tej, jaką mogą otrzymać jego koledzy. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że pomysł spotkał się z ostrą krytyką. "Odrzucamy wszelkie formy premii zdrowotnej" – powiedział Thomas Voss ze Związku Zawodowego Ver.di. Specjaliści twierdzą, że przez premię grupową wśród pracowników będzie dochodziło do konfliktów. "Całkowicie niesprawiedliwym" – nazywa system nagród, Anette Wahl-Wachendorf z VDBW (Verband Deutscher Betriebs und Werksärzte). Starsi pracownicy lub chronicznie chorzy mogą być w ogóle nie brani pod uwagę. Natomiast Sabine Voermans z Technicznej Kasy Chorych, powiedziała, że premia będzie zachęcała do tego, by pracownicy przychodzili chorzy do pracy, a w związku z tym choroby nie będą leczone w sposób prawidłowy.
Amazon nie pierwszy eksperymentuje z premiowaniem frekwencji w miejscu pracy. Jednak w większości przypadków (np. Daimler) bonusy są przydzielane indywidualnie lub na innych zasadach, bardziej przychylnych pracownikom.
Źródło: sueddeutsche.de
Foto: Medien-gbr [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons