Neobanki, czyli nowoczesne banki cyfrowe, zdobyły uznanie w szwajcarskim sektorze finansowym. Dzięki obietnicom niskich kosztów oraz prostemu, intuicyjnej bankowości z pomocą smartfona, szczególnie młodsze pokolenia chętnie korzystają z ich usług. Kusząc niskimi opłatami, próbują odebrać klientów starym, dobrze ugruntowanym graczom rynku.
Ale czy nowoczesne banki rzeczywiście dotrzymują słowa? Czy naprawdę wypadają korzystniej pod względem opłat niż tradycyjne instytucje? Portal Moneyland przeprowadził szeroko zakrojony test i doszedł do jasnego wniosku – tak, ale z pewnym istotnym zastrzeżeniem.
Z jednej strony neobanki faktycznie osiągnęły znacznie lepsze wyniki w ogólnym zestawieniu. Aż 9 z 10 najwyżej ocenionych ofert pochodzi od fintechów. Z drugiej jednak strony, pierwsze miejsce nie przypadło żadnemu z nich, lecz bankowi o klasycznym profilu, a mianowicie spółdzielczej instytucji WIR z ofertą „Bankpaket Top”. Co ciekawe, po uwzględnieniu odsetek oszczędnościowych klienci wychodzą na plus i otrzymują aż 1,70 franka dopłaty!
Metodologia porównania i analizy szwajcarskich banków
W ramach testu Moneyland porównał roczne koszty korzystania zarówno z neobanków, jak i większych banków tradycyjnych. Wzięto pod uwagę opłaty za prowadzenie konta, transakcje, wypłaty gotówki oraz wydatki w różnych walutach. Wpływ na wynik końcowy miało również oprocentowanie środków na koncie.
Moneyland opracował badanie na podstawie modelowego klienta. Taka osoba wydaje w Szwajcarii rocznie 10.000 franków oraz dodatkowo po 2000 franków w euro, dolarach amerykańskich i tajskich bahtach za granicą. Siedmiokrotnie wypłaca gotówkę z bankomatu. Do tego dochodzą koszty przelewów oraz naliczone odsetki.
Na konto co miesiąc wpływa wynagrodzenie, z którego opłacane są bieżące rachunki. W ciągu roku pojawia się 20 wpływów i 50 przelewów wychodzących, w tym stałe zlecenie płatności za czynsz. Na rachunku średnio utrzymuje się 10.000 franków, z czego połowa znajduje się na koncie oszczędnościowym.
Rezultaty ujawniają ogromne różnice
Różnice między bankami są naprawdę duże. Nawet cztery analizowane banki kantonalne znacząco różnią się między sobą. Szczególnie źle wypada Basler Kantonalbank, który zajął trzecie miejsce od końca. Jeszcze gorzej wypadła jego spółka zależna, Bank Cler, plasując się na samym końcu zestawienia. Całkowite roczne opłaty wynoszą tam aż 418,40 franka. To o 70% więcej niż w przypadku najdroższej z ocenianych neobanków Zak. Z kolei Zürcher Kantonalbank, najlepszy wśród banków tradycyjnych, uplasował się w górnej części tabeli, choć nie w ścisłej czołówce.
Lider wśród neobanków tylko przeciętny
Co może zaskakiwać, Revolut, cyfrowy bank z Londynu, który zwykle wypada bardzo dobrze w takich porównaniach, tym razem znalazł się tylko w środku stawki. Najtańsza oferta tej popularnej neobankowej marki kosztuje 92 franki rocznie w zakresie używania karty. To więcej niż w konkurencyjnych bankach Radicant, Alpian, Wise, Kaspar czy Neon. Powód? Revolut w tym roku podwoił opłatę wynikającą z tzw. klauzuli fair-use do 1%. Dodatkowo, ze względu na brak konta z numerem IBAN ze Szwajcarii, umożliwiającego pełną obsługę przychodzących przelewów, bank nie został uwzględniony w głównym rankingu.
Ogólnie rzecz biorąc, neobanki znacząco wygrywają pod względem kosztów. Ralf Beyeler z Moneyland podkreśla jednak ważny aspekt: „Kto ceni sobie osobisty kontakt i możliwość porozmawiania z doradcą w oddziale blisko domu, ten zapewne bardziej doceni ofertę tradycyjnych banków niż bankowość w smartfonie.”
Źródło: Blick
Foto: Freepik