Urząd Kryminalny Nadrenii Północnej-Westfalii i Federalny Urząd Kryminalny opublikowały w swoim raporcie zatrważające informacje – blisko 230 wschodnioeuropejskich ośrodków świadczących usługi opieki ambulatoryjnej dopuszcza się oszustw sięgających łącznie miliardów euro. Wiele z nich zatrudnia personel z Ukrainy.
Nasuwa się oczywiste pytanie, dlaczego służby nie przeprowadzają większej ilości kontroli. W rozmowie z Focusem udzielił na nie odpowiedzi Hubert Röser z Federalnego Związku Placówek Świadczących Opiekę Ambulatoryjną. Zapanowanie nad sytuacją wymagałoby wprowadzenia więklszej ilości kontroli – co oznacza więcej pracy administracyjnej kosztem pacjentów.
Tymczasem właśnie tego chciano uniknąć dwa lata temu, kiedy zniesiono obowiązek prowadzenia protokołów i wprowadzając usystematyzowane gromadzenie informacji. Teraz wystarczy, gdy notowane są wszelkie nieprawidłowości. Tym samym kasy chorych znalazły się między młotem a kowadłem – z jednej strony chcą ograniczyć biurokrację odnośnie świadczonej pomocy, aby zająć się pacjentami. Z drugiej zdają sobie sprawę, że tylko rzetelna dokumentacja świadczonych usług pozwoli na poprawne rozliczenie wydatków. I właśnie tę sytuację wykorzystują niektóre punkty opieki na swoją korzyść.
Chcąc bronić się przed oszustwami, pacjenci powinni nalegać na zawarcie umowy z placówką świadczącą opiekę – jest to zresztą wymagane przez prawo. Niezbędne jest również podpisywanie comiesięcznego raportu usług przez pacjenta lub członka jego rodziny. W razie wątpliwości warto skontaktować się z kasą chorych. Należy również pamiętać, że pacjent ma prawo wglądu do listy świadczonych usług rozliczanych z kasą chorych. Kiedy placówka zajmująca się opieką nie wyrazi na to zgody, należy niezwłocznie skontaktować się z ubezpieczalnią.
Źródło: Focus