Jak duże było zdziwienie u niektórych mieszkańców Sankt Gallen, gdy po szczepieniu przeciw koronawirusowi okazało się, że to wcale nie będzie odnotowane w książeczce szczepień. Powód? Kanton rezygnuje z tego wpisu, aby zaoszczędzić zasoby i nie dokumentować szczepienia dwu- i trzykrotnie. Ponadto kanton sądzi, że wpis jest zbędny, gdyż żółta książeczka szczepień nie jest oficjalnym dokumentem, która np. zezwala na przekraczanie granic, bowiem do tego stworzono narodowy certyfikat szczepienia.
Inaczej sytuacja wygląda w pozostałych kantonach. Przykładowo w Zurychu, Bernie i Lucernie każdy zaszczepiony bez problemu otrzyma wpis do książeczki. Berno sądzi, że na razie nie ma międzynarodowego standardu dla certyfikatu o szczepieniu przeciw COVID-19. Co prawda certyfikat w Europie jest uznawany, jednak co z pozostałymi krajami? Tego samego zdania jest Lucerna, która podkreśla, że w związku z tym wpis do żółtej książeczki ma sens. Również kanton Zurych zaleca owy wpis, bowiem z reguły każde szczepienie powinno być udokumentowane.
W międzyczasie Sankt Gallen zgodził się na wpisane informacji o szczepieniu do żółtej książeczki szczepień. W tym celu należy udać się do apteki lub lekarza rodzinnego, który wpisze informację o szczepionce. Jednak za to pobierana jest opłata. Dotychczas kanton nie poinformował jeszcze, jakich kosztów należy się spodziewać.
Źródło: srf