Po wybuchu pandemii koronawirusa rząd Szwajcarii udostępnił obywatelom maski, które pochodzą jeszcze z 2007 roku. Teraz władze wzywają do ich zwrotu, ponieważ wykryto w nich grzyby. Laboratorium Szpitala Uniwersyteckiego w Genewie znalazło w niektórych maskach pleśń, lecz z racji, że nie wszystkie maski mogą być przetestowane, stwierdzono, że cała partia zostanie wycofana. Każdy kto je otrzymał, może je za darmo wymienić.
Już w połowie czerwca można było natrafić na informacje odnośnie zagrzybionych masek. Pewna fizjoterapeutka skarżyła się wtedy na przykry zapach, który wydobywał się po otwarciu opakowania. Pomimo tego, że data ważności już upłynęła, laboratorium Spiez BE i tak wypuściło je w obieg. Wtedy laboratorium testowało je pod kątem ich funkcjonalności, dlatego nie przeprowadzono badań mikrobiologicznych, przez co nie zauważona, że na maskach znajdują się grzyby.
Zanieczyszczone maski pochodzą ze starego zapasu liczącego 13,5 miliona sztuk. Nie jest jasne, ile z tych masek trzeba będzie zwrócić. Poszkodowani są jednak informowani o zaistniałej sytuacji. Ślady zanieczyszczeń stwierdzono również w partii masek 305.000 FFP2, które również zostaną wycofane i sprawdzone. Możliwe jest, że zanieczyszczenie masek wynika z ich przechowywania lub transportu. Prowadzona jest szczegółowa analiza miejsca, z którego pochodzi to zanieczyszczenie.
Źródło: blick