Migracja nie wpływa ani na wynagrodzenie, ani nie wypiera szwajcarskich pracowników z rynku pracy. Do takiego wniosku pozwoliła dojść tegoroczna analiza przeprowadzona przez Sekretariat Stanu ds. Gospodarki (Seco). Państwo widzi jednak zagrożenia.
Dopóki migranci będą uzupełniać potencjał pracowniczy Szwajcarii, nie będzie problemów – tłumaczy Boris Zürcher, kierownik działu ds. pracy w Seco. Jak na razie tak właśnie jest – migranci przychodzą, by pracować.
Trudności sprawiliby obcokrajowi pracownicy szukający pracy w branżach ze słąbymi perspektywami, jak również posiadający słabe wykształcenie. Zdaniem Zürchera świadczyć o tym mogą dwa symptomy – spadający poziom kwalifikacji oraz najnowszy wzrost liczby niezatrudnionych migrantów z UE.
W zeszłym roku osoby z Europy Północnej i Zachodniej stanowiły jedną trzecią wszystkich migrantów z państw UE lub ESWH. W 2008 było to z kolei aż 70 procent. Do Szwajcarii emigruje coraz więcej mieszkańców Europy Południowej – w 2015 roku było ich 40 procent. Co piąty imigrant pochodził z jednego z dziesięciu państw UE Europy Wschodniej.
Tak, jak kiedyś, ponad połowa migrantów posiada dyplom uczelni wyższej lub inne wykształcenie, sprawiając, że posiadają lepsze kwalifikacje niż obywatele Szwajcarii. Nie sprawiło to jednak, że rodzimi pracownicy zostali wyparci z rynku pracy. Liczba zatrudnionych obywateli Szwajcarii wzrosła, w przypadku migrantów z UE ustabilizowała się na poziomie 82 procent.
Na razie swoboda podejmowania pracy jest oceniana pozytywnie, jednak politycy podkreślają, że nie jest lekarstwem na wszystko. Pełni ona ważną rolę w zaspokajaniu zapotrzebowania na wykwalifikowanych pracowników, ale nie może pod żadnym pozorem zastąpić inwestycji w przyszłych pracowników oraz dokształcaniu obecnych.
Źródło: 20min