Do sklepów w Szwajcarii można wejść tylko w maseczce. Wyjątkiem są objęte tylko osoby, które z powodów zdrowotnych nie mogą zakryć ust i nosa. Z tej wymówki chętnie korzystają sceptycy koronawirusowi. Często dochodzi więc w sklepach do nieprzyjemnych sytuacji. Tacy klienci często grożą personelowi sklepowemu, wyzywają, a czasami dochodzi nawet do rękoczynów. W jednym z sklepów Manor w St. Gallen musiała interweniować nawet policja. Klient nie chciał bowiem przedstawić zaświadczenia lekarskiego usprawiedliwiającego brak maski i wzbraniał się przed opuszczeniem sklepu. Po przyjeździe policji dodatkowo opluł funkcjonariuszy.
Problem ten dotyczy także innych sieci. Migros poinformował, że zatrudnieni zwracają klientom uwagę na obowiązek zakrycia ust i nosa. Sieć zaleca noszenie ze sobą zaświadczenia. Kto nie będzie miał go bowiem przy sobie, może zostać wyproszony ze sklepu.
Warto pamiętać, że nie wszystkie sklepy mają tę samą politykę w sytuacji braku zakrycia ust i nosa. Jedni mogą nie obsłużyć klienta, inni wymagać zakupienia maseczki. Przykładowo Ikea nie wpuszcza nikogo bez maski, nawet osób z zaświadczeniem lekarskim. Z kolei w Manor zatrudnieni osobiście towarzyszom takim osobom w trakcie zakupów, by zapewnić utrzymanie odstępu minimalnego.
Źródło: 20min