Jedzenie, picie, ubrania czy artykuły higieniczne. Prawie wszystkie towary codziennego użytku są transportowane przynajmniej częściowo ciężarówkami. Ale jak długo jeszcze? Branża bije na alarm. W najgorszym przypadku trzeba spodziewać się znacznych opóźnień w dostawach.
Izba Gospodarcza (niem. Wirtschaftskammer – WKO) od lat apeluje o wpisanie kierowców ciężarówek na listę zawodów deficytowych. Alexander Klacska, przewodniczący Wydziału Transportu i Ruchu Drogowego WKO, ostrzega przed niepewną przyszłością branży.
Branża transportowa odczuwa skutki słabego wzrostu gospodarczego i ma problemy ze znalezieniem pracowników. Według szefa federalnego oddziału, nie jest to tylko problem krajowy, ale dotyczy całej Europy. Tylko w ubiegłym roku w całej Europie nie udało się obsadzić 235.000 stanowisk kierowców.
„Luka” demograficzna jest coraz większa
Ze względu na „rozwój demograficzny w branży transportu drogowego” oczekuje się, że 20% pracowników przejdzie na emeryturę w ciągu „najbliższych 10 do 15 lat”. Według Instytutu Badań nad Edukacją Ekonomiczną, tak zwana „luka” demograficzna ma osiągnąć szczyt w 2025 roku. Oznacza to, że będzie 141.383 pracowników w wieku 60 lat w porównaniu do zaledwie 94.131 w wieku 20 lat. Wynika to z faktu, że pokolenie wyżu demograficznego stopniowo przechodzi na emeryturę, a mniej osób wchodzi na rynek pracy.
Według Klacska, liczba wolnych miejsc pracy dla kierowców wzrośnie do ponad 745.000 w całej Europie do 2028 roku. Dotychczas wystarczająca liczba kierowców pochodziła z Europy Wschodniej. Jednak obecnie również wschód boryka się z podobnymi problemami.
Sektor prywatny nie nadąża
Prezes oddziału widzi również „intensywną konkurencję z transportem publicznym” w przyszłości. Według niego, ten ostatni wabi potencjalnych pracowników „modelami, za którymi sektor prywatny nie nadąża”. Prywatne firmy nie są w stanie zaoferować krótszych godzin pracy i rekompensat.
Kierowcy autobusów są już na liście zawodów deficytowych Ministerstwa Pracy. Rozpoczęto kampanię na rzecz tej pracy, a AMS i WKO pomagają sfinansować szkolenie. Według ogłoszenia o pracę zamieszczonego przez Wiener Linien, kierowcy autobusów zarabiają średnio 3200 euro brutto miesięcznie, wliczając w to premie. Przy 14 pensjach daje to 44.800 euro brutto rocznie.
Kierowcy ciężarówek, z drugiej strony, zarabiają 35.700 euro brutto rocznie według platformy pracy „Stepstone”, co jest nieco poniżej austriackiej mediany dochodów (35.952 euro brutto rocznie według AMS).
Kierowcy na liście zawodów deficytowych
Klacska stwierdził, że według Austriackiego Instytutu Badań nad Edukacją Biznesową (IBW), kierowcy znaleźli się na czwartym miejscu w rankingu zawodów o największych trudnościach rekrutacyjnych i kadrowych.
Istnieje wyraźne zapotrzebowanie na dodanie kierowców ciężarówek do listy zawodów deficytowych, zaraz obok kierowców autobusów. Według Klacska, regulowane godziny pracy w Austrii są pewne i możliwe jest połączenie kariery zawodowej z rodziną. Więcej kobiet w branży również przeciwdziałałoby temu problemowi.
ÖGB: „WKO powinno działać”
Austriacka Federacja Związków Zawodowych (Österreichische Gewerkschaftsbund – ÖGB) natychmiast wydała komunikat prasowy w odpowiedzi na wypowiedzi Klacska. Wniosek jest następujący: „WKO nie powinno ostrzegać, ale działać”. Umieszczenie zawodu na liście zawodów deficytowych tylko odsuwa problem w czasie i miałoby negatywne konsekwencje dla Austriaków.
Doprowadziłoby to do wzrostu rekrutacji taniej siły roboczej z innych krajów UE, powodując spadek poziomu płac w Austrii. „Pracodawcy nie będą w stanie uniknąć przyzwoitych podwyżek płac, jeśli naprawdę chcą rozwiązać problem niedoboru pracowników”, podkreślił związkowiec vida, Markus Petritsch.
Źródło: heute
