W Wiedniu zaczyna brakować pediatrów mających kontrakt z kasą chorych. Szczególnie trudno o lekarza dla dzieci w Favoriten i Simmering – najludniejszych dzielnicach miasta.
Ciężką sytuację zaognia fakt, że 75% lekarzy jest już po pięćdziesiątce i wybierze się za niedługo na zasłużoną emeryturę, a młodych pediatrów jest niestety jak na lekarstwo. Dochodzi do sytuacji, w których już na wstępie sekretarka informuje o braku wolnych terminów. Rodzice skarżą się na długi, przekraczający często miesiąc, czas oczekiwania na wizytę. Oliwy do ognia dolewa dysproporcja panująca między ilością pediatrów pracujących w publicznej służbie zdrowia (83) a posiadającymi prywatne gabinety (109).
Ciężko również z godzinami przyjęć w weekendy – rodzice są praktycznie skazani na przyszpitalne SOR-y. W soboty i niedziele na cały Wiedeń pracowało dwóch pediatrów mających umowę z kasą chorych. Taka sytuacja uderza szczególnie w rodziny wielodzietne i te, których nie stać na prywatne wizyty.
Zdaniem przedstawiciela kasy chorych problemem jest już znalezienie lekarza gotowego na podpisanie kontraktu. Wielu początkujących lekarzy odstrasza perspektywa samodzielnej współpracy z kasą chorych, nieelastyczne godziny pracy i duża ilość biurokracji. Poza tym prowadząc własny gabinet, można znacznie więcej zarobić i samemu ustalać godziny, w których przyjmuje się pacjentów. W niektórych dzielnicach, jak w np. Simmering jest praktycznie niemożliwe znalezienie lekarza, który byłby chętny podpisać kontrakt.
Źródło: oe24.at