W Szwajcarii obowiązuje powszechna obowiązkowa służba wojskowa dla mężczyzn. Każdy obywatel Szwajcarii musi odbyć służbę wojskową lub cywilną albo zapłacić podatek wojskowy. Osoby z podwójnym obywatelstwem są jednak zwolnione z tego obowiązku, jeśli odbyły już służbę za granicą. Z prawnego punktu widzenia służba pozostaje jednak obowiązkowa, jeśli ta zagraniczna nie jest równoważna z tą w szwajcarskiej armii.
Rada Federalna zezwala obecnie na przykład osobom z podwójnym obywatelstwem (Francji i Szwajcarii) na odbycie obowiązkowej służby wojskowej we Francji przez jeden dzień. O obowiązkowe 245 dni służby w szwajcarskim wojsku w ten sposób nie trzeba się martwić.
Służba wojskowa na nowych zasadach
Zasiadający w Bundesracie Pascal Schmid ostro krytykuje tę sytuację. „Osoby z podwójnym obywatelstwem mają tutaj wyraźną przewagę – to niesprawiedliwe”. W ciągu ostatnich pięciu lat „niedofinansowana” armia straciła w rezultacie 4892 rekrutów, wylicza Schmid.
Uważa on, że podstawowa idea zwolnienia takich osób za równoważną służbę wojskową za granicą jest akceptowalna – ale tylko wtedy, gdy służba ta faktycznie obejmuje podobny okres i ukończona była przed podjęciem pobytu w Szwajcarii. Chociaż określono to już w rozporządzeniu, Rada Federalna nie stosuje się do niego.
Schmid wzywa zatem do zmiany prawa w celu przywrócenia sprawiedliwości w służbie wojskowej. „Nie mogę sobie wyobrazić, że większość w parlamencie będzie chciała utrzymać tę sytuację”, mówi optymistycznie.
Problem, który (nie) istnieje?
Priska Seiler Graf nie widzi jednak obecnie potrzeby podejmowania działań. „Każdy kraj, który zawarł taki traktat, ma swoje własne zasady. Wątpię, czy korzyści z anulowania tych traktatów zrównoważyłyby przewidywalne szkody – emigrację wykwalifikowanych pracowników za granicę”.
Radny Zielonych Balthasar Glättli dodaje, że armia nie jest obecnie uzależniona od „utraconych” rekrutów. Wręcz przeciwnie: „Rzeczywista liczba rekrutów jest dziś nawet powyżej ustawowego limitu”. Propozycja ta byłaby zatem próbą rozwiązania „problemu, który nawet nie istnieje”, wyjaśnia Glättli.
Źródło: 20min