Lockdown light obowiązuje w Niemczech już od jakiegoś czasu. Zamknięte są restauracje, muzea, teatry, placówki spędzania czasu wolnego i wiele innych miejsc. Te obostrzenia będą obowiązywały nie do świąt, jak początkowo ustalono, a do 10 stycznia. Taką decyzję podjęła kanclerz Niemiec w porozumieniu z rządem i przedstawicielami krajów związkowych.
Zdaniem Angeli Merkel, Niemcy są jeszcze bardzo daleko od oczekiwanego spadku zakażeń. Niepokojąco rośnie także ilość ofiar śmiertelnych. Warto przypomnieć, że rząd za cel postawił sobie osiągnięcie tygodniowej liczby zakażeń poniżej 50 na 100 tys. mieszkańców.
Jedni krytykują, inni popierają
Sceptycznie do przedłużenia lockdownu nastawiona jest prezes rady ministrów Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig. Dzięki wprowadzonym jakiś czas temu zaostrzonym obostrzeniom kraj związkowymrazem ze Szlezwikiem-Holsztynem notuje już bowiem mniej niż 50 zakażeń na 100 tys. mieszkańców tygodniowo. Decyzję w tej sprawie władze landu podejmą 15 grudnia.
Z kolei prezes rady ministrów Bawarii, Markus Söder uważa, że wydłużenie lockdownu to właściwy i konieczny krok. Jest on także zwolennikiem wprowadzenia jeszcze ostrzejszych zasad.
Podczas narady wielu przedstawicieli krajów związkowych podkreśliło, że przedsiębiorcy ciągle czekają na pomoce finansowe. Zdaniem Södera wypłacane kwoty są zbyt niskie. Rząd nie przygotował także jeszcze koncepcji na masowe szczepienia na koronawirusa.
Źródło: Spiegel