Team z Badenii po raz pierwszy w swojej historii dotarł do finału krajowego Pucharu. Dlatego występ na stadionie olimpijskim w Berlinie dla piłkarzy SCF i jego kibiców był największym wydarzeniem w historii klubu. RB Leipzig natomiast do meczu finałowego dotarło po raz 3 w 4 ostatnich latach, ale do tego meczu poprzednie dwa finały przegrało, stąd presją ciążąca na Saksończykach była olbrzymia.
Początek dla Freiburga
Fakt ten powodował, że podopieczni Domenico Tedesco, którzy upatrywani byli w roli faworytów tej konfrontacji w pierwszych 20 minutach gry byli spięci i nerwowi. Freiburg z kolei odważnie nacierał i od 19 minuty zasłużenie prowadził 1-0, kiedy to zagranie Sallaia na gola uderzeniem z 20 metrów zamienił M. Eggestein. Od tego momentu mecz się wyrównał. Saksończycy odważniej zaczęli atakować. Badeńczycy jednak do przerwy bez większych problemów rozbijali ofensywne zapędy rywala, a kiedy tylko nadarzała się możliwość sami przeprowadzali groźne ataki. Na uwagę w tej części spotkania zasługiwała znakomita gra w obronie 22-letniego N. Schloterbecka. Młody reprezentant Niemiec doskonale dowodził defensywą Freiburga, bezbłędnie „czytał” grę przeciwnika, potrafiąc przy tym konstruować akcje ofensywne własnej drużyny, po których w polu karnym RBL robiło się bardzo gorąco. Tak było w pierwszych 45 minutach. Po przewie jednak Saksończycy przystąpili do zdecydowanego natarcia, chcąc jak najprędzej odrobić stratę, ale…
Leipzig w dziesięciu!
Od 57 minuty duma Saksonii miała jeszcze bardziej „pod górkę”. Musiała bowiem radzić sobie w dziesięciu! To efekt czerwonej kartki. jaką otrzymał obrońca Leipzig – Halstenberg, który tuż przed własnym polem karnym nieprzepisowo powstrzymał szarżującego na bramkę RBL napastnika SCF Hoelera. Za to zagranie Halstenberg musiał opuścić plac gry, a jego zespołowi przyszło radzić sobie w osłabieniu. W tym momencie sądzono, że losy meczu są rozstrzygnięte na korzyść freiburgczyków. Tym czasem grająca bez jednego zawodnika ekipa Domenico Tedesco rzuciła się do szaleńczego ataku, który w 76 minucie przekuła w zdobycie wyrównującej bramki. Jej autorem po zagraniu Orbana był najlepszy piłkarz minionego sezonu w 1.Bundeslidze – Nkunku. Leipzig chciały pójść za ciosem i szybko zdobyć zwycięskiego gola, ale przeciwnik w regulaminowych 90-minutach nie dał się zaskoczyć. Oznaczało, to dogrywkę, czyli dodatkowe 30 minut gry. Z uwagi na to, że Badeńczycy mieli na murawie o jednego piłkarza więcej przyznawano im minimalnie większe szanse ma triumf.
Pech Freiburga
Pierwszą część dogrywki od ataku rozpoczął team Christiana Streicha, który za sprawą Demirovica w 92 minucie był bliski ponownego objęcia prowadzenia. Podobnie było w 104 minucie, kiedy uderzenie Haberera czubkami palców obronił golkiper Leipzig – Gulacsi. Po tej interwencji piłka zatrzymała się na słupku jego bramki! Sytuacje te zachęcały SC Freiburg do jeszcze ofensywniejszej gry i kolejnych ataków, ale pech ich nadal nie opuszczał. M. in. w 115 minucie po uderzeniu z 20 metrów Haberera, futbolówka odbiła się od poprzeczki bramki RB Leipzig. Temperatura spotkania rosła zatem z każdą kolejną sekundą. Emocje sięgały zenitu także w gronie rezerwowych obu teamów. Fakt ten w 118 minucie zakończył się odesłaniem z ławki rezerwowych na trybuny rozgrywającego RBL, Kampla, który otrzymał w tym meczu drugą żółtą kartkę i w efekcie czerwoną. Jednak w związku z tym, że Kampl nie był już na murawie, bo zszedł z niej w 69 minucie, team z Saksonii nadal grała w dziesiątkę, a nie już w dziewiątkę i może dlatego dotrwał do końca spotkania bez straty drugiego gola.
Nerwy zwiodły SCF
To z kolei oznaczało, że o tym, kto sięgnie po Puchar Niemiec w sezonie 20221/2022 zdecydują rzuty karne. Przed rozpoczęciem ich egzekwowania szanse wydawały się wyrównane, choć eksperci podkreślali, że golkiper RB Leipzig – Gulcsi ma dużo większą markę od bramkarza SCF – Flekkena. Także w gronie egzekwujących „jedenastki”, zawodnicy Domenico Tedesco w większości na piłkarskich rynku są cenieni wyżej. Wiadomo jednak, że w takich sytuacjach główną rolę odgrywa odporność psychiczna. Jak pokazała rzeczywistość, w serii rzutów karnych był to atut dumy Saksonii. Wszyscy zawodnicy RB Leipzig bezbłędnie bowiem wykonali „karniaki” – mowa o Nkunku, Orbanie, Dani Olmo i Henrichsie. W zespole z Freiburga do siatki trafili tylko – Petersen i K. Schlotterbeck. Natomiast nie wykorzystali „jedenastek” – Guenter i Demirovic. Dzięki temu RB Leipzig ukoronował rozgrywki zdobyciem po raz pierwszy w swojej historii Pucharu Niemiec.
Po meczu powiedzieli:
Christian Streich (Trener SC Freiburg): „Rozegraliśmy fantastyczny sezon i doskonałą pierwszą połowę finałowego meczu Pucharu Niemiec. Kiedy jednak prowadziliśmy 1-0, a do tego rywal grał w dziesięciu zaczęliśmy grać zbyt bojaźliwie. Szkoda, bo byliśmy tak blisko triumfu. Nie ma jednak powodu do tragizowania. W następnym sezonie będziemy występować także w Lidze Europy i zrobimy wszystko, aby dostarczyć naszym fanów mnóstwo radości.
Domenico Tedesco (Trener RB Leipzig): „To był znakomity występ w naszym wykonaniu. Przede wszystkim w drugiej połowie, choć od 57 minuty przyszło nam grać w dziesiątkę. Jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi, choć tak naprawdę to, co się stało jeszcze do nas nie dociera. Muszę jednak moich podopiecznych pochwalić. Zwłaszcza za to, że ani przez chwilę nie stracili wiary w końcowy sukces. Ani przez moment nie poddali się. Byli zdeterminowani i mieli przed sobą jeden cel – zdobyć Puchar Niemiec i mamy go!”.
Dokumentacja meczu:
SC Freiburg – RB Leipzig 1-1 (1-1, 1-1, 1-0), rzuty karne 2-4
1-0 M. Eggestein (19.) – 1-1 Nkunku (76.).
SC Freiburg: Flekken – Gulde (106. K. Schlotterbeck), Lienhart, N. Schlotterbeck – Kuebler (86. Schmid), M. Eggestein (86. Haberer), Hoefler, Guenter – Sallai (79. Demirovic), Grifo – Hoeler (79. Petersen).
RB Leipzig: Gulacsi – Simakan (113. Gvardiol), Orban, Halstenberg – Klostermann, Laimer (99. T. Adamas), Kampl (69. Dani Olmo), Henrichs – Forsber (61. Mukiele), Nkunku – Silva (61. Szoboszolai).
Sędzia: Sascha Stegemann.
Widzów: 74.322.
Żołte kartki: Lienhart, Kuebler, Demirovic (SC Freiburg) oraz Simakan, Kampl, Forsberg (RB Leipzig)
Czerwone Kartki: Halstenberg i Kampl (RB Leipzig).