Polak uciekał przed niemiecką policją
Kradzieże samochodów dostawczych nie są niczym niezwykłym. Jednak przypadek z soboty (28 września) prawdopodobnie na długo pozostanie w pamięci niektórych funkcjonariuszy brandenburskiej policji.
Około godziny 6:30 rano właściciel samochodu dostawczego na Ernst-Thälmann-Straße w Storkow miał właśnie odjeżdżać, ale wrócił po coś do swojego mieszkania. Chwilę później, kiedy wyszedł na ulicę, zniknął nie tylko jego pojazd, ale także narzędzia i sprzęt znajdujący się w środku. Ofiara natychmiast wezwała policję.
Wkrótce po otrzymaniu telefonu alarmowego, komisariat policji w Fürstenwalde poinformował drogą radiową wszystkich dostępnych funkcjonariuszy o kradzieży, jak podaje szef dyżurującej grupy, André Kämmer. Załoga samochodu patrolowego w Beeskow rzeczywiście zauważyła „Peugeota Boxera”. Jadąc z prędkością do 180 km/h, kierowca zignorował wszystkie sygnały wzywające do zatrzymania. „Następnie ścigaliśmy go w kontrolowany sposób”, mówi Kämmer.
Nie powstrzymały go nawet przebite opony
Wraz z jedenastoma samochodami patrolowymi, w tym z Fürstenwalde, Cottbus i policji autostradowej, przejechali licznymi wiejskimi drogami do Łużyc. Tam samochód miał zostać zatrzymany za pomocą tzw. stop sticks (kolczatka na drodze). Pomimo przebitych opon kierowcy udało się dojechać przez Schlagsdorf (Guben) do Polski, gdzie podróż jednak dobiegła końca. Funkcjonariusze policji z Brandenburgii i Cottbus zatrzymali podejrzanego na miejscu.
Po sprawdzeniu jego personaliów okazało się, że jest to młody mężczyzna dobrze znany już policji. 26-letni Polak był już wcześniej notowany za inne kradzieże pojazdów. Policja w Polsce poprowadzi dalsze postępowanie w tej sprawie.
Według André Kämmera, pojazd i kierowcę ścigano w kontrolowany sposób, a za nimi podążały dwa samochody patrolowe. „Nie było żadnego zagrożenia, nikt nie został ranny, nic więcej się nie wydarzyło”.
Źródło: msn