Chociaż początkowo niemiecki w Szwajcarii i Niemczech były do siebie podobne, to w tej kwestii wiele się zmieniło. Jeszcze 150 lat temu wielu uczonych było przekonanych, że tzw. szwajcarski niemiecki w następnych latach wymrze, jednak nic bardziej mylnego!
Jeszcze około roku 1850 wszelkie kazania, przemówienia, czy debaty parlamentarne były prezentowane dialektem, lecz już 50 lat później w takich sytuacjach stosowano tylko tzw. Hochdeutsch. Wpływ na to miał fakt, że od 1874 w szkołach był to obowiązkowy przedmiot, bowiem umiejętność czytania i pisania były coraz ważniejsze w coraz bardziej złożonym świecie, w którym industrializacja z ogromną prędkością napędzała wstrząsy gospodarcze i społeczne.
Do czasów I wojny światowej Niemcy były w wielu dziedzinach wzorem do naśladowania. W związku z tym Hochdeutsch uznawany był jako szykowny, uczony i światowy. Z tego powodu wiele osób zaczęło używać tego języka nawet w życiu codziennym. Jednak wraz z początkiem wojny nastawienie mieszkańców Szwajcarii znacznie się zmieniło. Wtedy z pomocą przyszedł szwajcarski niemiecki, bowiem dialekt pomógł odizolować się od innych oraz ukazać własną tożsamość szwajcarskich mieszkańców.
Pomimo że dialekt uznawany był jako ”zepsuty niemiecki” i symbolem niewykształcenia, nastawienie do niego znacznie się zmieniło. W niemieckojęzycznej Szwajcarii im dłużej dialekt istniał, tym bardziej uznawany był jako oryginalny, naturalny, a zwłaszcza specyficzny. Szczególnie w kontekście ówczesnych przemian społecznych, kiedy ludzie masowo przenosili się do miast i zaczynali pracować w fabrykach, i niejednokrotnie czuli się wyobcowani, dialekt stał się symbolem ojczyzny, a tym samym symbolem narodu.
Źródło: srf