Niskie oprocentowanie sprawiło, że zyski posiadaczy kont oszczędnościowych były znikome. Wygląda na to, ze teraz zostaną oni zmuszeni do dopłacania również w innych kwestiach. „Czasy bezpłatnych kont osobistych minęły”, mówi przewodniczący Niemieckich Kas Oszczędnościowych i Związku Kont Osobistych (DSGV), Georg Fahrenschon.
„Finansowanie ich za pomocą nadwyżki z oprocentowania nie jest już możliwe“, poinformował Fahrenschon. Na razie jednak nie podał szczegółów.
Kasy oszczędnościowe w Niemczech prowadzą 47,5 mln. rachunków rozliczeniowo-oszczędnościowych. Za niektóre z nich już należy płacić, istnieją jednak też bezpłatne – m.in. dla studentów, dzieci, uczniów. Również konta online są bezpłatne. Dokładne ceny zmieniają się w zależności od regionu.
Głównym problemem kas chorych jest niskie oprocentowanie kredytów, przez które nie są w stanie zarobić wystarczająco wiele pieniędzy, by pokryć wszystkie koszty. Tymczasem Europejski Bank Centralny ponownie obniżył oprocentowanie.
W ubiegłym roku kasom oszczędnościowym udawało się pokryć braki z podniesionych prowizji. W sumie banki zarobiły w ten sposób 2 mld. euro.
„W obliczu polityki Europejskiego Banku Centralnego, nie jesteśmy w stanie osiągnąć takich wyników w tym roku“, twierdzi Fahrenschon. „Wszyscy udziałowcy na rynku muszą znaleźć nowe źródła dochodów.”
Prócz tych kroków, kasy oszczędnościowe podjęły również decyzję o systematycznej likwidacji etatów celem zmniejszania kosztów. W ubiegłym roku nie obsadzono 6 427 zwolnionych miejsc pracy. Fahrenschon jest przekonany, że taka tendencja będzie się utrzymywać.
Od miesięcy kasy oszczędnościowe zamykają swoje placówki – choć tutaj wina leży także w dostępnie on-line do kont. Klienci nie mają potrzeby załatwiania wszystkich spraw w filii banku.
Źródło: Spiegel