Bazarek pod monachijskim kościołem. Na wystawie ciuszki dla małych dzieci. Jedna sprzedawczyni zbiera kokosy i sprzedaje swoje towary za 100 euro i więcej, inna za ledwie 40 euro. Dziwne, gdyż na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się takie samo – miejsce, towar i jego ilość. Co zatem kształtuje cenę?
Spacerując między stoiskami z artykułami z drugiej ręki można łatwo zauważyć, iż sprzedawczyni, która sprzedaje drożej zadbała o każdy szczegół. Mowa tu o wypraniu ubranek, wyprasowaniu ich i wręcz profesjonalnym złożeniu na kupce. Z tego też powodu to jej ubranka bardziej rzucają się w oczy niż inne, które leżą obok. Dzieje się tak, dzięki temu, że jarmark jest zorganizowany na wzór sklepu – odzież jest posortowana po rozmiarze, zabawki leżą obok zabawek a rowery obok innych rowerów.
Dodatkowo pani oferująca markowe ciuszki pierw sprawdziła w internecie ile żądają inni sprzedawcy. Za markowe ubrania policzyła sobie więcej, ale mniej niż sprzedawcy z sieci. Warto również pamiętać, że na pchlim targu, czyli tzw. Flohmarkt można biegać od stoiska do stoiska i podglądać ceny u innych sprzedawców. Sprzedająca dziecięce ubranka święci na tym polu sukcesy z prostego powodu – dobrze wyceniła swój towar oferując go co prawda po wyższych cenach niż inni sprzedawcy, ale niższych niż w internecie. Efekt wizualny pozostał również nie bez znaczenia.
Do klienta przemawiają również ceny poniżej pewnego progu, przykładowo: „W całych Niemczech nie znajdzie Pan taniej niż 10,90 Euro.” Jednak na bazarze tabliczki z cenami (np. 10,99 Euro) to raczej rzadkość. Z drugiej strony, nie każdy chce na targu zmaksymalizować zysk – często chodzi o to by tylko pozbyć się starych, często niepotrzebnych rzeczy.
Jak więc powstają ceny? Czysto teoretycznie cena odzwierciedla stratę ponoszoną przez sprzedawcę. Nierzadko chodzi także o stratę emocjonalną. Przenosząc to na realia pchlego targu pod monachijskim kościołach, więcej zapłacimy za rzeczy, z którymi dana osoba wiąże wspomnienia, które mają wartość emocjonalną. Co ciekawe, sprzedawcy często świadomie wykorzystują właśnie tę więź emocjonalną z przedmiotem by wywindować cenę. Opowiadając wzruszającą historię dotyczącą nawet zwykłego widelca czy popielniczki, sprzedawca może zainkasować sumę przewyższającą wartość przedmiotu nawet kilkakrotnie.
Z drugiej strony, nie każda osoba rozkładająca swoje rzeczy na pchlim targu to erudyta a na bazarku z ciuszkami, wzruszające historyjki to żadna gwarancja sukcesu.
Źródło: SZ