Państwa Europy Wschodniej czują się nie tylko niezrozumiane przez Brukselę, ale wręcz pokrzywdzone. Podczas niedawnego szczytu Grupy Wyszehradzkiej przedstawiciele Polski, Węgier, Czech oraz Słowacji przemówili jednym głosem przeciwko dyskryminacji, jakich ich zdaniem jest wysyłanie na m.in. polski rynek artykułów spożywczych odbiegających jakością od tego co znajdujemy przykładowo na niemieckich półkach.
Punktem zapalnym, który rozpętał dyskusję były testy porównujące jakość żywności na Słowacji i Węgrzech. Słowackie Ministerstwo Rolnictwa ujawniło, że porównano w sumie 22 produkty kupione na Słowacji oraz w krajach sąsiedzkich. Okazało się, że w 12 przypadkach nie stwierdzono żadnej różnicy, lub były one minimalne, chodziło m.in. o czekoladę Milkę, kawę Nescafe czy czekoladki Toffifee. W pozostałych dziesięciu produktach różnice były jednak znaczne. Mowa tu o niższych zawartościach ryby czy mięsa, innych ilościach tłuszczu oraz rodzajach cukru czy konserwantów.
Producenci odpierają jednak zarzuty i twierdzą, że badania wykorzystano na potrzeby polityki. Rzecznik Iglo przyznał, że co prawda pałeczki rybne wypuszczane na słowacki rynek zawierają mniej ryby jednak cena również jest niższa w porównaniu do tej z Niemiec czy Austrii. Coca-Cola odpowiedziała dyplomatycznie, że użycie innego rodzaju cukru jest spowodowane lokalnymi możliwościami rolnictwa. Z kolei Teekanne, którego torebka herbaty zawiera mniejsze liście i mniej ziół zamierza bliżej przyjrzeć się sprawie, zanim wyda jakiekolwiek oświadczenie.
Politycy Grupy Wyszehradzkiej domagają się interwencji UE i wymuszenia takich samych standardów dla wszystkich. Komisarze mogą się jednak pozostać głusi na ich prośby i żądania z prostego powodu – nikt nie może wymusić na producentach produkcji towaru o takich samych standardach, dopóki na etykiecie podaje się faktyczne składniki i ilości. Inną sprawą są oczywiście warunki jakie czasem dyktuje lokalny rynek.
Z drugiej strony po tym jak sprawa odbiła się szerokim echem na Starym Kontynencie znaczna część Europejczyków pójdzie do sklepu z poczuciem, że kupuje gorszy towar od sąsiadów. Tłumaczenia producentów raczej w tej kwestii niczego nie zmienią.
Źródła: FAZ / SZ