W zeszłym tygodniu Angela Merkel zapowiedziała stopniowy powrót do normalności w Niemczech. Jednym z tematów, który przewija się w ostatnim czasie w niemieckich mediach było otwarcie salonów fryzjerskich. Jak miałaby wyglądać wizyta? Jak zapewnić bezpieczeństwo klientom i obsłudze? Już nie musimy się zastanawiać. Przedstawiciele rządu i krajów związkowych wypracowali pakiet rozwiązań, które fryzjerzy są zobowiązani wdrożyć, aby otworzyć zakłady już 4 maja.
W rozporządzeniu czytamy, że obowiązki dotyczą zasad higieny i bezpieczeństwa sanitarnego, kontrolowanej ilości osób w zakładzie oraz zadbanie o to, by nie tworzyły się kolejki przed wejściem. Fryzjerzy muszą natomiast świadczyć usługi w odzieży ochronnej.
Do fryzjera w Niemczech. Jak to będzie wyglądać?
Co ciekawe, próg salonu można przekroczyć już tylko w założonej maseczce. Tym samym zarówno fryzjer, jak i klient muszą mieć zakryty nos i usta. To oczywiście wyklucza golenie oraz pielęgnację brody. Nie będą dozwolone również wszelkie zabiegi związane z rzęsami. Usługi związane z pielęgnacją włosów będą natomiast przeprowadzane po ich uprzednim umyciu.
Nadal obowiązują zasady dotyczące zachowania bezpiecznego odstępu. Z tego względu liczba klientów na fotelach będzie ograniczona. Trwają rozmowy między przedstawicielami branży a związkami zawodowymi, jak to dokładnie ma wygląda, czy między stanowiskami pracy pozostanie wolny fotel, czy też zostaną wdrożone inne rozwiązania.
Sam personel ma pracować w systemie zmianowym. To oznacza również wydłużenie godzin pracy – salony będą otwierane wcześniej i pozostaną otwarte dłużej. To pozwoli rozładować kolejki. Branża apeluje również o rozwagę i dyscyplinę klientów. Warto zadbać o zrobienie rezerwacji odpowiednio wcześnie.
Klienci będą szturmować zakłady fryzjerskie w Niemczech?
O termin u fryzjera może być jednak ciężko. Platformy i aplikacje oferujące możliwość rezerwacji są mocno oblegane. Na maj zrobiono w Niemczech już ponad 130.000 rezerwacji, o czym poinformowali twórcy portalu treatwell.
“Telefony nie przestają dzwonić”, dodają na potwierdzenie tych liczb przedstawiciele branży. Fryzjerzy zamierzają jednak w pierwszej kolejności przyjąć te osoby, którym terminy wypadły przez pandemię.
Niektórzy wciąż czekają
Są też zakłady, które wciąż nie przyjmują nowych rezerwacji terminów wizyt. Jest to podyktowane tym, że na ten moment branża ciągle nie wypracowała jednolitej koncepcji dla zachowania zasad i bezpieczeństwa higieny. Z kolei maksymalna liczba osób w zakładzie ma niebagatelny wpływ na ilość rezerwacji na dany dzień.
Do końca tego tygodnia wiele powinno się jednak wyjaśnić w tym zakresie. Wtedy też fryzjerzy będą mogli w sposób odpowiedzialny zaplanować pracę w ich zakładach w kolejnych dniach i tygodniach.