W porównaniu z pierwszą falą koronawirusa w Szwajcarii, aktualna nie wywołała we właścicielach i pracownikach firm budowlanych zwiększonej wrażliwości na ochronę zdrowia. Unia poinformowała, że z tego powodu duża część wyposażenia sanitarnego budzi obawy. Często brakuje bieżącej wody, która jest potrzebna do regularnego mycia rąk. Nie ma także odpowiednich środków ochrony, a nikt nie pilnuje zasady utrzymania odstępu od innych. Bardzo często pracownicy nie noszą maseczek.
Według Unii potrzebna jest nie tylko poprawa tych warunków, lecz także częstsze testowanie zatrudnionych na obecność koronawirusa. Jeśli jeden z pracowników ma pozytywny wynik, jego współpracownicy nie mogą liczyć na test. Mogą przyjść więc chorzy do pracy, ponieważ wiele firm budowlanych grozi pracownikom niewypłaceniem wynagrodzenia podczas kwarantanny.
Zakład ubezpieczeń, SUVA podkreśla jednak, że podczas kontroli tylko w niewielu przypadkach brakowało wody czy płynów do dezynfekcji. W około 60 przypadkach z powodu znaczących braków środków ochrony w firmie, jej działanie zostało wstrzymane. W porównaniu z wszystkimi przeprowadzonymi kontrolami, jest to zdaniem przedstawicieli SUVA bardzo mała liczba. W sumie zakład skontrolował 10 tys. z 70 tys. przedsiębiorstw.
Związki SBV i SMGV nie zgadzają się z sytuacją przedstawioną przez związek Unia. Wiele firm ma bowiem dowód, że bierze aktualną sytuację na poważnie. Dodatkowo dotychczas nie doszło do wybuchu ognisk zakażeń koronawirusem na budowach. Firmom zależy na utrzymaniu działalności i dalszej pracy, a zakażenia mogłyby doprowadzić do ich zamknięcia.
Źródło: blick.ch