Portal 20 Minuten porównał równoważne produkty między dwoma dyskontami i dwoma tradycyjnymi supermarketami w Weil am Rhein i Bazylei. Ceny ustalone w Niemczech przeliczono na franki szwajcarskie po dziennym kursie wymiany.
Wiele produktów jest w rzeczywistości tańszych w Niemczech
Różnica w cenie mięsa, sera i jajek jest znaczna, a niektóre produkty są ponad dwukrotnie droższe w Szwajcarii. Na przykład, jajko ekologiczne w Aldi w Szwajcarii kosztuje 0,78 CHF, podczas gdy w niemieckim supermarkecie kosztuje równowartość zaledwie 0,31 CHF. Sznycel kosztuje 1,76 franka za 100 g w supermarkecie w Szwajcarii, podczas gdy w Niemczech kosztuje równowartość zaledwie 0,93 franka.
W przypadku innych produktów nie warto jednak podróżować za granicę. Na przykład niektóre z porównywanych serów, kawy i marchwi są tańsze w Szwajcarii niż w Niemczech. W przypadku niektórych międzynarodowych markowych produktów, takich jak szampony, nie ma prawie żadnych różnic cenowych.
Wyższe ceny w Szwajcarii służą ochronie rolnictwa
Ale dlaczego w ogóle istnieją różnice cenowe? „Ceny są wyższe w Szwajcarii, ponieważ szwajcarskie rolnictwo jest chronione przed produktami importowanymi”, powiedział ekspert ds. handlu detalicznego Hans-Peter Kruse. Szwajcaria nakłada cła ochronne na wiele produktów, które wytwarzane są również w Szwajcarii.
„Inaczej jest na przykład w przypadku Dorady, ponieważ nie można jej produkować w Szwajcarii. Dlatego nie ma ceł ochronnych na takie produkty”, wyjaśnia Kruse. Produkty te są często podobnie drogie w porównaniu niemiecko-szwajcarskim, w przeciwieństwie na przykład do produktów mlecznych, za które trzeba zapłacić cło importowe. „Ma to zastosowanie niezależnie od tego, czy produkt jest ekologiczny, czy nie”.
Istnieją rozłożone w czasie cła ochronne na niektóre produkty. Na przykład, istnieje cło ochronne na pomidory latem, ale nie zimą, ponieważ pomidory nie są prawie nigdy lub wcale uprawiane w Szwajcarii w tym czasie. „Pomidory z produkcji zagranicznej nagle stają się droższe latem, kiedy w życie wchodzi taryfa ochronna”. Dzieje się tak, ponieważ cło wynosi około siedmiu franków za kilogram pomidorów.
Inne standardy produkcji w Szwajcarii
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w Unii Europejskiej, która otworzyła się na bezcłowy import żywności z zagranicy. „Ceny żywności są tam takie jak na rynku światowym, w przeciwieństwie do Szwajcarii”, mówi Kruse.
Standardy produkcji w Szwajcarii są również znacznie bardziej rygorystyczne w niektórych przypadkach, na przykład w hodowli przemysłowej. Według Kruse dozwolone jest trzymanie mniejszej liczby kurczaków na metr kwadratowy niż w UE. W Niemczech pszenicę można również kupić po cenach światowych, co jest ważne dla kosztów produkcji w hodowli zwierząt. „Oba te czynniki mają znaczący wpływ na ceny produktów zwierzęcych”, mówi Kruse.
Źródło: 20min
Temat nie wyczerpany
Brakuje wielu informacji oraz przykladow I odnośników
Czy ktoś zastanowił się nad tym „porównaniem”? Czy jajka ekologiczne niemieckie nie są tańsze bo po prostu przyjechały do niemiec z ukrainy kupione za przysłowiowe grosze?
NIKT nie jest w stanie zweryfikować ich „ekologicznego” pochodzenia a przecież konsument nie biegnie do odpowiednich instytucji żeby zrobić testy jednego jajka…
Pomijam juz wcale nierzadki fakt zakupu naprawdę certyfikowanych bio produktów hurtowo przez niemieckie firmy, po dostawie niemiec mówi ze znaleźli ślady pestycydów i mogą wziąć towar za 1/3 ceny. Żadnych badań oczywiście nie było ale niemiec może sprzedać towar który częściowo wyłudził za zupełnie inna cenę. jak wiadomo eksporter jest pod ścianą bo owoc miękki jest wrażliwy, po kilku dniach nie nadaje się już do użytku. Są to praktyki naprawdę czeste.
To akurat autentyczny przykład borówek amerykańskich bio z PL i ich niemieckiego odbiorcy…
Moglabym pod tu dziesiątki innych przykładów.
Nie da się porównać tego nie znając szczegółów. A te zazwyczaj są zaskakujące.
Od ponad 20 lat kupuje w większości produkty z upraw ekologicznych, wiele z nich od tych samych rolników, zawsze bezpośrednio, w dzisiejszych czasach wcale nie jest to trudne. Prawda jest ze dobrej jakości żywność stała się luksusem i dobrem zanikającym. Znając dobrze ludzi i ch morale, jak dla mnie ten certyfikat (kupa formalności, opłaty, częste kontrole bo na przykład ktoś donosi ze są nieprawidłowości, tak, tak, prawdziwy przykład), nie jest mi potrzebny. Niestety, uczciwych ludzi coraz mniej więc zaufania również. Pisze to na podstawie tzw. „wiedzy od kuchni”, nie bo gdzieś zasłyszałam.
Żywność i w ogóle produkty eko/bio to temat rzeka a często biorą się za to amatorzy sensacji lub tacy, którzy upatrują w tym źródło zysku. Bez żadnej wiedzy o rolnictwie w ogóle, o uprawach, o produktach i ich jakości.
Kiedyś zapytałam w sklepie z produktami bio młoda wytatuowana z kolczykiem w nosie czy masło shea które maja jest z Ghany czy B.Faso, bo nie ma info na opakowaniu (ważna rzecz jak dla mnie).
Dziewczę mówi ze nie wie a potem pada „a jest jakaś różnica”?…To doskonale oddaje obraz jacy ludzie biorą się za te biznesy. Ona już przy zamawianiu powinna o te informacje zapytać i wiedzieć dlaczego o to pyta.
Miesa z niemiec, ani w ogóle z żadnego innego sklepu, nie tknęłabym w ogóle. Tu dowolność jest jeszcze większa. W EU większą wagę przywiązuje się do bezpieczeństwa kosmetyków niż do bezpieczeństwa żywności. Toksyczny ryż z różnych krajów Azji i Indii, warzywa owoce z Turcji, Egiptu czy innych krajów afrykańskich. kiedyś chcąc kupić płatki róż w sklepie Sonnentor w Wiedniu spojrzałam na etykietę skąd pochodzą, na etykiecie napisze „EU Landwirtschaft”, pod ta informacja „Herkunt: Albanien”, pytam sprzedawczynie to skąd właściwie to pochodzi, ona patrzy do systemu w swoim komputerze i mówi ze z Turcji…I podobnie jest z tymi jajkami i innymi produktami. Nie porównujcie cen, porównaj to, co naprawdę za te cenę dostajesz bo czasem płacisz może 0.31 CH za jajko „eko” w de ale wcale nie jest to to, co jest w opisie…
Nie dajcie się ogłupić, pewne narody są od tego specjalistami. Życzę wszystkim zdrowia bo to właśnie w wielkim stopniu dobra żywność je warunkuje.