Coraz trudniej o napiwki w Szwajcarii
Długie i nieregularne godziny pracy, zawsze z uśmiechem na twarzy i niskie wynagrodzenie: praca w gastronomii zdecydowanie nie należy do łatwych. Na szczęście istnieje napiwek. Dziewięć na dziesięć osób w Szwajcarii jest w stanie dorzucić coś od siebie do rachunku, jeśli obsługa jest miła. To pokazuje ankieta przeprowadzona przez bank Cler, w której wzięło udział ponad 1000 osób.
Niestety od dwóch lat hojność wraz ze wzrostem inflacji spada. 80% mieszkańców kraju odczuwa większe obciążenie finansowe. W związku z tym 40% daje mniejsze napiwki niż przed inflacją. “Inflacja w ciągu ostatnich dwóch lat mało kogo ominęła. W konsekwencji kwoty napiwków dla personelu maleją”, mówi Samuel Meyer prezes banku Cler.
Młodzi dają mniej napiwku
Bezkontaktowe płatności również wpływają na zachowania związane z dawaniem napiwków. 40% respondentów daje mniej napiwków, szczególnie w grupie wiekowej 14-19 lat (46%).
Napiwki najczęściej otrzymują pracownicy restauracji, jednak często dopiero od kwoty rachunku większego niż 30 franków. W przypadku sumy do 5 franków tylko 44% respondentów daje napiwek.
Podczas gdy goście w restauracji dorzucają około 9,18 franków napiwku na rachunek o wysokości 200 franków, u fryzjera jest to tylko 5,52 franków (za taką samą kwotę usługi). Najmniej napiwków otrzymują taksówkarze, 44% ankietowanych przyznało, że nie daje nic za kurs taksówką za 50 franków.
Rozrzutność na wakacjach
Respondenci są szczególnie hojni w czasie wakacji. Spośród 90% Szwajcarów, którzy płacą napiwki w innych krajach, jedna czwarta (26%) daje więcej obsłudze za granicą niż w kraju. Prawie połowa z nich daje tyle samo napiwków za granicą, podczas gdy 22% jest bardziej skąpa niż w Szwajcarii lub nie daje nic.
Źródło: 20min