Branża już drży w obawie o miejsca pracy. Pracownicy ze zaniepokojeniem patrzą na sytuację i zastanawiają się, czy następnego dnia jeszcze będą mieli pracę. Najwięcej fajerwerków sprzedawanych jest oczywiście na sylwestra. W tym roku może być inaczej. Prezesi rady ministrów wszystkich landów chcą zakazać użycia pirotechniki na ruchliwych ulicach i placach. Politycy są zdania, że dzięki temu można zapobiec gromadzeniu się większej ilości osób.
Wśród obywateli zdania są podzielone. 62-latka z Berlina cytowana przez gazetę Bild popiera zakaz, zaś 19-letni Khalid jest oburzony i twierdzi, że i tak będzie puszczał fajerwerki, gdyż sylwester jest dla niego jak własne urodziny, których też by nie odwołał. Potrzebny towar chce zakupić w Polsce, jednak i tu sytuacja też nie jest najlepsza. Adam, sprzedawca ze Słubic twierdzi, że z powodu koronawirus, zostało mu już tylko 10% swoich klientów. Wygląda na to, że sylwester w tym roku nie będzie huczny.
Źródło: bild