Martin Beck prowadzi rodzinne gospodarstwo w Hohenmölsen. Na polu rośnie właśnie ostatnia z odmian truskawek – rośliny dopiero wypuszczają kwiatostany, kwiaty nie są jeszcze widoczne. Beck uprawia także pszenicę, buraki cukrowe i rzepak.
Każdego roku zarządza siedmioma polami truskawek zlokalizowanymi pomiędzy Lipskiem, Halle i Zeitz. Pracy przy zbiorach nie da się wykonać bez pomocy sezonowych pracowników. W tym z Polski.
Konkurencja o pracowników sezonowych wymusza lepsze warunki
W słoneczny poranek na polu w Werschen panuje duży ruch – mieszkańcy sami zbierają truskawki. Około 20 pracowników sezonowych, których zatrudnia Beck, pracuje w tym czasie na innych polach. Jak podkreśla rolnik, kluczowe jest odpowiednie wynagrodzenie. Doświadczeni pracownicy zarabiają nawet 17–18 euro brutto za godzinę. Zatrudnianie ludzi jedynie za stawkę minimalną nie byłoby możliwe przy obecnych realiach, twierdzi Beck.
W sezonie Niemiec zatrudnia głównie kobiety z Polski. Mieszkają one w wynajętych mieszkaniach w okolicznych miejscowościach. Jak zaznacza Simon Schumacher z zarządu Niemieckiego Związku Plantatorów Szparagów i Owoców Jagodowych, rolnicy nie mogą sobie pozwolić na złe warunki zakwaterowania i niskie płace. W przeciwnym razie pracownicy po prostu odchodzą do konkurencji.
Schumacher zauważa, że pracownicy sezonowi są niezależni – mogą odejść z dnia na dzień, jeśli znajdą lepsze warunki. Dlatego też gospodarstwa inwestują coraz więcej w komfort zakwaterowania. Po pandemii wiele z nich wyposażyło kwatery do standardu zbliżonego do młodzieżowych schronisk. Do dyspozycji pracowników są często Wi-Fi, boiska do gry w piłkę czy stoły do ping-ponga. W razie choroby zapewniany jest transport do lekarza.
Niemcom brakuje wykwalifikowanych pomocników do pracy przy zbiorach
Jak szacuje Schumacher, tylko do zbiorów szparagów i truskawek potrzeba około 130 tysięcy pracowników sezonowych – to niemal połowa wszystkich zatrudnionych w niemieckim rolnictwie sezonowo. Jednak znalezienie wystarczającej liczby rąk do pracy staje się coraz trudniejsze.
Robert Dahl, dyrektor generalny firmy „Karls”, największego producenta truskawek w Niemczech, podkreśla w wypowiedzi dla MDR AKTUELL, że od wybuchu wojny na Ukrainie większość pracowników pochodzi z Rumunii. Przez 13 lat wcześniej byli to głównie ukraińscy studenci. Do przeprowadzenia zbiorów firma potrzebuje około 700 osób.
Choć większości gospodarstw udaje się znaleźć wystarczającą liczbę pracowników sezonowych, brakuje osób wykwalifikowanych – takich, które mają prawo jazdy i mogą pełnić funkcje brygadzistów. Martin Beck rekrutuje pracowników głównie przez polecenia. Dzięki temu, jak dotąd, udaje mu się zapełnić wszystkie miejsca na kolejne sezony.
Źródło: mdr
Zdjęcie: freepik