Piwowarzy próbują na wszelkie sposoby ponownie rozbudzić apetyt smakoszy piwa, wyniki sprzedaży są jednak rozczarowujące. Popyt na złocisty trunek spada bowiem sukcesywnie od 30 lat. Aktualnie działa w Niemczech 1400 browarów, na rynku znajduje się 6 tys. rodzajów piw, a z miesiąca na miesiąc jest ich więcej.
Federalny Urząd Statystyczny podał, że sprzedaż napoju spadła w kraju w pierwszej połowie 2017 roku o 1%, a eksport aż o 6%. „Udział piw pszenicznych, eksportowych i pilznera na rynku spadł, piwa jasne i specjalne mają się natomiast coraz lepiej. „W sumie konsumenci kupili mniej, lecz mają ochotę na coś nowego” poinformował Marcus Strobl, ekspert piwny.
Przedsiębiorstwom ciężko zawyżyć cenę i liczyć na zbyt, ponieważ przy takiej ilości różnych marek, konsument zawsze znajdzie jakąś, która jest w promocji. Najgorzej wygląda sytuacja dla pilznera. Piwa bezalkoholowe, jasne, pszeniczne czy radlery, wszystkie są od niego tańsze. Browary zapowiedziały na przyszły rok podwyżkę jego ceny, lecz ta może nie dojść do skutku. To z powodu już kilkakrotnych prób zwiększenia ceny pilznera, które okazały się bezskuteczne. Co ciekawe, podczas gdy za ten rodzaj piwa konsumenci wydają około 10 euro za skrzynkę, za inny są gotowi wyłożyć aż 15 euro. Lokalnym browarom udało się dzięki temu rozszerzyć własny rynek zbytu.
Na rynek chce wejść jednak zbyt duża liczba piwowarów. Podczas gdy dla klientów cieszy taka sytuacja, ponieważ wybór jest coraz większy, a cena niższa, to producenci mają ogromny problem ze sprzedaniem akurat swojej marki. Nie opłaca im się więc tworzenie specjalnie zaprojektowanych butelek czy zamknięć kabłąkowych.
W Niemczech za butelkę piwa najwięcej są gotowi zapłacić mieszkańcy Monachium, bo aż 1,45 euro – najmniej zaś mieszkańcy Drezna, którzy wydają na złoty trunek około 1,07 euro. Przeciętny mieszkaniec Niemiec wypija 104 litry piwa rocznie, lecz ze względu na rozwój demograficzny kraju i zwiększoną konkurencję browary będą musiały przygotować się na mniejsze statystyki sprzedaży.
Źródło: bild.de