Co najmniej 1.500 euro miesięcznie brutto – tyle zgodnie z porozumieniem partnerów społecznych ma wynosić minimalne wynagrodzenie w Austrii osadzone w umowach zbiorowych (niem. Kollektivvertrag). Co dobrze wygląda na papierze okazuje się nie lada wyzwaniem dla firm, które w przeciągu dwóch i pół roku muszą podnieść wynagrodzenia o nawet 30%. Innymi słowy osoby zatrudnione m.in. jako floryści, fryzjerzy, cukiernicy czy personel sprzątający na podwyżkę póki co muszą poczekać bowiem ich pracodawcy muszą się do takowych przygotować.
Świadczą także o tym liczby – przykładowo obecnie minimum płącowe dla florystów to zaledwie 1217 euro. Znacznie poniżej granicy 1.500 zarabiają w Austrii także krawcy i krawcowe (1.387 euro). Skok płacowy mógłby odbić się czkawką i zamiast pomóc pracownikom spowodować zwolnienia w firmie. Dlatego też wprowadzanie będzie bieżąco monitorowane przez specjalną komisję, która może dla danej branży wydłużyć okres przejściowy ponad termin graniczny czyli 2020 rok.
Tym samym pracownicy w części branż na wyższą stawkę minimalną pomimo jej uchwalenia mogą jeszcze poczekać nawet kilka lat. Koniec końców rzeczywistość nie idzie zawsze w parze z oczekiwaniami a powyższe przykłady są tego świetnym dowodem.