Saksonia-Anhalt aktualnie poszukuje za pomocą tzw. łowców głów nauczycieli na terenie całej Europy i to z powodzeniem. Jak informuje „Mitteldeutsche Zeitung” do kraju związkowego od zeszłego roku zostało sprowadzonych 75 nauczycieli. Agencje headhunterskie z tego tytułu otrzymały prawie 750 tys. euro.
Kandydaci pochodzili m.in. z Austrii, Bośni i Hercegowiny, Hiszpanii, Polski, Finlandii, Rumuni i Szwajcarii. Ministerstwo Edukacji Saksonii-Anhalt chce jeszcze bardziej rozszerzyć poszukiwanie personelu na arenie międzynarodowej. „W obecnej sytuacji musimy wszystkiego próbować, aby zdobyć wykwalifikowaną kadrę nauczycielską dla naszych szkół”, tłumaczyła Minister Edukacji Eva Feußner.
Projekt jednak spotkał się z krytyką ze strony lewicy, ponieważ jest bardzo kosztowny i prawdopodobnie nieefektywny. „Opłacanie Headhunterów za poszukiwanie nauczycieli to marnowanie pieniędzy. Sukces byłby znacznie większy, gdyby za te pieniądze działał dodatkowo własny personel”, mówił Thomas Lippmann, polityk frakcji Die Linke.
Starania popłacają
Minister Edukacji Feußner zapewnia jednak: „Dla każdego nauczyciela pozyskanego dzięki headhunterom, wysiłek się opłacił. Międzynarodowa rekrutacja jest w dzisiejszych czasach cenionym i profesjonalnym narzędziem do poszukiwania personelu”.
Na tym temat jednak się nie kończy, ponieważ niedobory w kadrze nauczycielskiej dotyczą całych Niemiec. Pandemia i integracja uczniów z Ukrainy stawia kraj przed ogromnymi wyzwaniami.
„Premierzy krajów związkowych walkę z brakami w kadrze nauczycielskiej powinni potraktować jak sprawę priorytetową i ogłosić to projektem numer jeden, w przeciwnym razie warunki nauki dla dzieci i młodzieży się nie poprawią”, tłumaczył przewodniczący Związku Edukacja i Wychowanie (Verband Bildung und Erziehung) Udo Beckmann.
Źródło: ntv