W Internecie pojawił się nowy bezpłatny portal porównujący wysokości składek. Assicurandum.ch umożliwia także porównywanie ubezpieczeń dodatkowych.
Portal bierze pod uwagę nie tylko cenę, ale również dokładną ofertę. W ten sposób klienci znajdą nie tylko najkorzystniejsze dla siebie wyjście pod względem finansowym, ale też otrzymają dokładnie taką propozycję, jakiej szukają.
Kiedy klient znajdzie odpowiadającą mu polisę, może ją zamówić za pośrednictwem portalu lub skontaktować się z wybranym przez siebie doradcą. W ten sposób dane przekazywane Assicurandum nie trafiają w niepowołane ręce – tłumaczą właściciele portalu. Doradcy zostają uprzednio przeszkoleni, a klient ma możliwość ich oceny.
W sieci funkcjonuje ponad tuzin portali porównawczych – konsumenci mają zatem w czym wybierać. Z informacji „Tagesschau” wynika, że niektóre z nich są niebezpośrednio finansowane przez kasy chorych. Na podobnej zasadzie funkcjonuje lansowana platforma Assicurandum, której założyciel – Gerardo Iannone – co prawda nie zgadza się na reklamowanie ubezpieczalni, ale pobiera opłaty za przekazywanie informacji. „Przekazujemy dalej życzenie klienta. Klient postanawia, że jest zainteresowany konkretną polisą albo osobistą doradą. Wtedy mu pomagamy”, tłumaczy Iannone.
Ochrona Konsumentów przygląda się takim portalom znacznie krytyczniej. Jak tłumaczy Sara Stalder, kryje się za nimi więcej niż porównywanie ofert ubezpieczalni. Sam fakt, że powstaje ich tak wiele, musi mieć jakiś powód. I rzeczywiście ma – portale „zbierają adresy zamieszkania i adresy e-mailowe, aby przekazywać je kasom chorych.” Te wykorzystają je w celu zwerbowania nowych klientów, a że nie wolno wydzwaniać do ludzi bez ich zgody, jej załatwienie jest zadaniem portali.
Nic jednak nie jest za darmo. Za umieszczenie oferty kasy chorych płacą nawet 50 franków. Kiedy klient zdecyduje się na którąś polisę, ubezpieczalnia znowu płaci portalowi, co – jak można się domyślić – ostatecznie zostaje wliczone w wysokość składki.
Źródło: 20min