Nastroje gospodarcze w Niemczech nie mogłyby być gorsze. Po dekadzie boomu i rosnącej gospodarki, fala zaczyna się odwracać. Wysokie podatki, wysokie ceny energii i nadmierna biurokracja sprawiają, że Niemcy stają się coraz mniej atrakcyjną lokalizacją dla biznesu. Co więcej, kraje takie jak Stany Zjednoczone przyciągają do siebie liczne firmy dzięki programom inwestycyjnym, takim jak ustawa o redukcji inflacji, a wiele niemieckich firm również bierze w nich udział. W związku z tym coraz częściej czytamy o „deindustrializacji” w kraju, o odwracaniu się firm od kraju. Według ekspertów, zjawisko to będzie się nasilać w ciągu najbliższych kilku lat.
Miele, Stihl, Volkswagen i inni: firmy redukują zatrudnienie i przenoszą produkcję
„Dezindustrializacja Niemiec jest w pełnym rozkwicie”, powiedział Harald Müller, dyrektor zarządzający Bonner Wirtschafts-Akademie (BWA) kilka tygodni temu. „To już nie jest kwestia czy, ale jak i jak szybko”, dodaje. Wiele firm od dawna zdaje sobie sprawę z wyzwań, jakie transformacja energetyczna przyniesie krajowi – i chroni się, przenosząc się za granicę. Zakłada on, że całe sektory gospodarki całkowicie znikną z kraju.
Rozwój ten można już dostrzec. W ostatnich tygodniach i miesiącach pojawiły się liczne doniesienia o redukcji zatrudnienia w przemyśle motoryzacyjnym, zwłaszcza u dostawców. Należą do nich Continental (redukcja 7.000 miejsc pracy, zamykanie zakładów), gigant oponiarski Michelin (1.500 miejsc pracy), ZF Friedrichshafen (zamknięcie zakładu) i Volkswagen (redukcja kosztów o 20% do 2026 roku).
Dotyczy to również innych branż: na przykład tradycyjne niemieckie firmy Miele i Stihl chcą w przyszłości bardziej skoncentrować się na zagranicznych lokalizacjach. Obie firmy potwierdziły jednak swoją fundamentalną lojalność wobec lokalizacji i nie chcą zamykać żadnych zakładów w Niemczech – przynajmniej na razie. Fale wywołało również zamknięcie niemieckiego zakładu producenta paneli słonecznych Meyer Burger, który zdecydował się przenieść do USA z powodu konkurencji ze strony Chin.
Spadek inwestycji zagranicznych
Zagraniczne firmy również coraz mniej inwestują w Niemczech. Według badania przeprowadzonego przez Instytut Badań Gospodarczych w Kolonii (IW), kwota bezpośrednich inwestycji z zagranicy w 2023 roku wyniosła około 22 mld euro. Mniej inwestycji było ostatnio 10 lat temu. Dla porównania: w 2018 i 2020 roku do Niemiec napłynęło około 140 mld euro za pośrednictwem inwestycji zagranicznych firm.
„Polityka sprawia, że inwestowanie w Niemczech nie jest atrakcyjne dla firm”, powiedział ekonomista IW, Christian Rusche. Jednym z powodów jest to, że programy finansowania – takie jak samochody elektryczne lub energooszczędne budownictwo – są wstrzymywane w perspektywie krótkoterminowej. Politycy muszą radykalnie poprawić warunki inwestycyjne, w przeciwnym razie „dezindustrializacja może znacznie przyspieszyć”.
Trzeci rok z rzędu zagraniczne firmy zainwestowały w Niemczech znacznie mniej niż niemieckie firmy za granicą. Chociaż sytuacja związana z kosztami energii nieco się uspokoiła po zawirowaniach z ostatnich lat, odpływy netto z Niemiec pozostają wysokie i wynoszą 94 mld euro. Od 1971 roku tylko w latach 2021 i 2022 odpłynęło więcej pieniędzy. Według Rusche, akumulacja w ostatnich latach pokazuje, że nie były to tylko pojedyncze przypadki lub efekty nadrabiania zaległości, ale że można założyć głębszy rozwój. Jest to „sygnał ostrzegawczy”.
Źródło: hersfelder-zeitung