Wynik głosowania ws. ustawy ograniczającej migrację do Niemiec
Za tzw. „ustawą o ograniczeniu napływu imigrantów” (niem. Zustrombegrenzungsgesetz) opowiedziało się 338 posłów, przeciwko było 349, a pięciu wstrzymało się od głosu. Ostatecznie parlamentarzyści oddali 692 głosy, mimo że Bundestag liczy 733 posłów.
Projekt ustawy zakładał trzy kluczowe zmiany prawa:
- zapisanie w prawie ograniczenie imigracji cudzoziemców jako cel,
- zniesienie możliwości łączenia rodzin dla osób o ograniczonym statusie ochronnym,
- oraz przyznanie niemieckiej policji uprawnień do samodzielnego wnioskowania o zatrzymanie osób zobowiązanych do opuszczenia Niemiec.
Pokłosiem takiej zmiany prawa byłoby uszczelnienie granic (stałe kontrole graniczne), oraz zawracanie imigrantów jeszcze przed wjazdem do Niemiec. Do tego jednak nie dojdzie.
Dzisiejsze głosowanie, miało być prawnie wiążące. Przypomnijmy – w środę posłowie głosowali już nad założeniami ustawy zmieniającej politykę imigracyjną. Założenia zostały poparte głosami Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU/CSU) oraz Alternatywy dla Niemiec (AfD). Był to pierwszy przypadek, kiedy to obie partie zagłosowały tak samo.
Zieloni odczuwają ulgę, ale mają też obawy
Po głosowaniu współprzewodnicząca klubu parlamentarnego Zielonych Britta Haßelmann wyraziła zadowolenie z wyniku głosowania. Polityk podkreśliła, że wynik głosowania to dobra wiadomość, choć jednocześnie ujawnił on „głębokie pęknięcia” w centrum niemieckiej sceny politycznej. Jej zdaniem, nie ma powodów do radości, gdyż demokracja parlamentarna została wystawiona na próbę.
Z kolei współprzewodnicząca frakcji Zielonych Katharina Dröge oskarżyła Chadeków o próbę politycznego szantażu i ostrzegła, że zbliżanie się partii demokratycznych do skrajnej prawicy zagraża systemowi parlamentarnemu w Niemczech.
Podobne stanowisko wyraziła liderka frakcji Die Linke Heidi Reichinnek. Lewicowa polityk przyjęła wynik głosowania z „ulgą” i zaznaczyła, że bez głosów jej partii odrzucenie ustawy nie byłoby możliwe. Jednocześnie Reichinnek ubolewała, że sytuacja w ogóle doprowadziła do tak napiętej debaty.
AfD atakuje CDU
Reakcja AfD była zgoła odmienna. Kandydatka tej partii na kanclerza, Alice Weidel, stwierdziła, że głosowanie było dowodem na „implozję konserwatywnej partii ludowej”. Skrytykowała lidera CDU Friedricha Merza, twierdząc, że nie reprezentuje on żadnej realnej zmiany politycznej.
W podobnym tonie wypowiedział się współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla, który zasugerował, że Unia powinna się zastanowić, kto faktycznie kieruje partią – Merz czy była kanclerz Angela Merkel.
Burzliwa debata i napięta atmosfera
Przed głosowaniem doszło do niezwykle emocjonalnej debaty. Szef frakcji SPD Rolf Mützenich wezwał CDU do wycofania projektu z porządku obrad, ostrzegając, że „grzech pierworodny” związany z przyjęciem poparcia AfD zostanie z Friedrichem Merzem już na zawsze.
Dyskusja była pełna napięć, z wieloma pytaniami i interwencjami. Wiceprzewodnicząca Bundestagu Katrin Göring-Eckardt (Zieloni) kilkukrotnie musiała apelować o zachowanie dyscypliny, a kilku mówców przekroczyło wyznaczony czas przemówień.
Chcieli skierować projekt do komisji
Cała debata rozpoczęła się z… trzygodzinnym opóźnieniem. Powodem była inicjatywa librałów z FDP, którzy chcieli odesłać projekt ustawy do komisji spraw wewnętrznych, aby umożliwić dalsze negocjacje i ewentualny kompromis w sprawie ustawy. Propozycja ta jednak przepadła, podobnie jak wniosek SPD i Zielonych, którzy bezpośrednio przed głosowaniem również próbowali skierować projekt do komisji.
Co się odwlecze, to nie uciecze?
Decyzja Bundestagu to poważny cios dla CDU/CSU, które liczyły na wprowadzenie bardziej restrykcyjnej polityki migracyjnej. Wynik głosowania unaocznił również głębokie podziały polityczne oraz napięcia związane z relacjami między partiami demokratycznymi a skrajną prawicą.
Odrzucenie ustawy nie oznacza końca debaty na temat migracji, ale pokazuje, jak trudne i kontrowersyjne pozostaje to zagadnienie w niemieckiej polityce. Temat z pewnością powróci, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów.
Źródło: Tagesschau