Sprawa w żadnym wypadku nie jest nowa. Już poprzedni gabinet mocno zastanawiał się nad tzw. indeksacją zasiłków, czyli dopasowaniem wysokości zasiłku na dane dziecko, do wysokości świadczenia w kraju w którym przebywa. Starania poprzedniego rządu jednak spełzły na niczym, gdyż projektu indeksacji nie dało się wdrożyć bez łamania europejskiego prawa. Teraz ÖVP i FPÖ zapowiadają, że zrobią wszystko by reformę przeprowadzić zgodnie z europejskimi regulacjami.
Gra jest z pewnością warta świeczki, gdyż w 2016 roku na dzieci mieszkające poza granicami Austrii wypłacono aż 273 mln euro świadczenia rodzinnego Familienbeihilfe.Z tego tytułu do obywateli Polski trafiło ponad 26 mln euro. Jeśli świadczenie byłoby dopasowane do wysokości zasiłków w Polsce, Austria musiałaby wypłacić przebywającym na Wisłą dzieciom o połowę mniej – 13,5 mln euro. Prócz dzieci z Polski najbardziej poszkodowane na takim rozwiązaniu byłyby dzieci przebywające w Bułgarii oraz Rumunii, na które można by roszczyć sobie odpowiednio 44% oraz 49% tego, co jest wypłacane w chwili obecnej. Zyskałyby za to dzieci mieszkające m.in. w Szwajcarii. Rodzice mogliby liczyć na 155% dotychczasowego świadczenia.
Czy rozwiązanie proponowane przez polityków jest możliwe do wdrożenia? Wątpliwości ma co do tego Bruksela, która już zapowiedziała, że zamierza bliżej się przyjrzeć planom austriackiego rządu. Tymczasem komisarz ds. socjalnych Marianne Thyssen już przy okazji ostatniej dyskusji, mówiła, że indeksacja nie przyniesie dużych oszczędności a dodatkowe obciążenia administracyjne.