Tysiące rodzin w Niemczech z niecierpliwością czekają na nowy program wsparcia obiecany przez nowy-stary rząd Angeli Merkel. Chodzi oczywiście o tzw. Baukindergeld – świadczenie mające wspierać rodziny przy zakupie mieszkań.
Co ciekawe, optymizmu polityków, zwłaszcza tych ze strony SPD nie podziela Zrzeszenie Podatników w Niemczech (Bund der Steuerzahler). Stojący na czele organizacji – Reiner Holznagel jasno stwierdził, że projekt jest nieefektywny, a więcej można by zdziałać obniżając podatek z tytułu zakupu gruntu czyli Grunderwerbsteuer.
Przykładowo kupując mieszkanie w Berlinie za 350.000 euro, sam podatek jaki należy uiścić to aż 18.000 euro. Tym samym Baukindergeld wypłacany w wysokości 1.200 euro rocznie na każde dziecko przez dziesięć lat, nie wystarczy nawet by pokryć podatek. Co więcej, wdrożenie świadczenia, które już teraz jest nazywane biurokratycznym potworem może zachwiać budżetem państwa. Holznagel cytowany przez gazetę Bild wskazuje, że rząd zaplanował w tej kadencji dodatkowe wydatki rzędu 50 mld euro. Z kolei Instytut Niemieckiej Gospodarki uważa, że nowe świadczenie to najdroższy z możliwych sposobów na rozwiązanie problemu.
Wątpliwości co do flagowego projektu koalicji mają również politycy z kręgów opozycyjnych. FDP nazywa Baukindergeld nową wersją zniesionego już dodatku z tytułu nabycia domu (Eigenheimzulage). Z kolei zdaniem Zielonych wiele założeń projektu wyklucza możliwość wnioskowania przez tysiące rodzin w Niemczech. W tym kontekście warto wspomnieć, że obecnie do świadczenia kwalifikuje się w sumie 200.000 rodzin z 300.000 dzieci w RFN.
O Baukindergeld pisaliśmy również tutaj.
Źródło: Bild