Farhad N. przyjechał do Niemiec 3 grudnia 2016 r. Miał wtedy zaledwie 15 lat. Przyjechał sam, bez rodziców. Osiem lat i trzy miesiące później, 13 lutego 2025 r., wjechał w demonstrację związku zawodowego Verdi w Monachium, raniąc co najmniej 39 osób. Farhad N. zostaje aresztowany. Zarzut: wielokrotne usiłowanie zabójstwa.
Jak twierdzi prasa młody mężczyzna podobno działał z pobudek islamistycznych. W piątek wieczorem sprawę przejął federalny prokurator generalny odpowiedzialny za postępowanie w sprawie terroryzmu.
Dlaczego Farhad N. przebywał w Niemczech?
Sąd Administracyjny w Monachium wyjaśnił, w jaki sposób Farhad N. przybył do Niemiec. Mało tego, okazuje się, że prawdopodobnie skłamał przy okazji swoich starań o azyl w tym kraju.
Wniosek o azyl złożył 14 lutego 2017 r. Był dwukrotnie przesłuchiwany w Federalnym Urzędzie ds. Migracji i Uchodźców (Bamf). Opowiadał pracownikom historię, która miała być jego. Najwyraźniej przedstawił również zaświadczenia lekarskie stwierdzające, że cierpi na zespół stresu pourazowego, zaburzenia snu i retrospekcje. Jego kontrola impulsów jest upośledzona, a jego IQ „poniżej średniej”.
Historia zamachowca
Farhad N. urodził się w Kabulu w 2001 roku i dorastał w kraju rozdartym wojną. Zamachowiec jest afgańskim Tadżykiem i sunnitą. Chodził do szkoły w Afganistanie do siódmej klasy. Następnie pracował jako glazurnik. To tyle, jeśli chodzi o rzeczy, w które Bamf najwyraźniej wierzy. To, w co nie wierzą, to okoliczności jego ucieczki, która najwyraźniej doprowadziła go najpierw do Iranu, a następnie przez Morze Śródziemne do Włoch, a stamtąd do Niemiec.
Jego ojciec miał sklep w Afganistanie. Ale gang przestępczy chciał pozbyć się konkurencji – i zabił go. Sprawcy zostali skazani i trafili do więzienia. Po ich zwolnieniu rodzina znów zwróciła się do służb. Zabójcy ojca mieli grozić rodzinie i obrzucać posesję kamieniami. Samochody zatrzymywały się przed jego szkołą i goniły go, mówił Farhad N., jak czytamy na łamach Sueddeutsche.de. Matka powiedziała mu, że nie wolno mu już chodzić do szkoły ani wychodzić z domu. Postanowił uciec. Trwało to dwa lata. Potem miał wystarczająco dużo pieniędzy, by wyruszyć w podróż.
Jednak pracownicy Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (Bamf) uważają, że jest to mało prawdopodobne. 26 września 2017 r. odrzucili wniosek o azyl. Zamachowiec z Monachium odwołał się od tej decyzji. Sąd również nie uwierzył w historię młodego mężczyzny. Jego relacje były zdaniem sędziego „pozbawione szczegółów i nierealistyczne”.
Cała prawda
Niemniej jednak Farhad N. otrzymał pozwolenie na pozostanie w Niemczech. Miasto Monachium wyjaśniło powody takiej decyzji na wniosek. Kiedy jesienią 2020 r. sąd administracyjny ostatecznie odrzucił wniosek o azyl, nie przeprowadzano żadnych deportacji do Afganistanu. Kraj ten uznano za zbyt niebezpieczny.
W rzeczywistości zbiorowe deportacje z Niemiec do Afganistanu zostały wówczas odroczone ze względu na pandemię koronawirusa. Później deportowano głównie skazanych przestępców. Po przejęciu władzy przez talibów w połowie 2021 r. rząd niemiecki ostatecznie całkowicie zawiesił deportacje do Afganistanu na trzy lata.
Sprawca był znany policji
Zezwolenie zamachowca na pobyt czasowy, który otrzymał w 2021, było ważne do października 2023 r. W maju 2023 r. wprowadził się do wynajętego mieszkania w Monachium. Po wygaśnięciu zezwolenia na pobyt czasowy złożył wniosek o jego przedłużenie. Nie podjęto decyzji w tej sprawie z kilku powodów: brakowało dokumentów, takich jak umowa o pracę i zaświadczenie o zarobkach. Urzędnicy zażądali ich ponownie. Zamachowiec był również przedmiotem postępowania w sprawie oszustwa.
Sprawca zamachu w Monachium był znany policji. Jego kartoteka obejmowała drobne kradzieże i przestępstwa związane z narkotykami. Mimo wcześniejszych zatargów z prawem 24-letni Afgańczyk nie był uznawany za potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Jak się okazało niesłusznie.
Źródło: sueddeutsche