Dwa miliardy euro na 150.000 miejsc pracy – premia zatrudnieniowa miała odmienić sytuację na rynku pracę, poprzez obniżenie o połowę dodatkowych kosztów płacowych na każde nowo powstałe miejsce pracy na okres trzech lat. Program wystartował w lipcu a już wkrótce może się zakończyć.
Zachwytu socjaldemokratów nie podziela bowiem Sebastian Kurz. Przedstawiciele jego partii twierdzą, że sytuacja gospodarcza w kraju jest na tyle dobra, że premia zatrudnieniowa nie jest potrzebna. Sprawą kluczową są tutaj też wysokie koszty, dlatego FPÖ i ÖVP sondują możliwość zakończenia programu.
Nie będzie to jednak łatwe, gdyż zgodnie z informacjami przedstawionymi przez organ odpowiedzialny za premię, czyli „Austria Wirtschaftsservice” (AWS), wniosek o dofinansowanie zatrudnienia nowego pracownika złożyło już ponad 11.600 firm na 53.500 pracowników. Wobec wątpliwości, co do zgodności premii z europejskim prawem, pieniądze jeszcze nie opuściły państwowej kasy, lecz wszystko wskazuje na to, że stanie się to w przyszłym roku.
Z kręgów związanych z ludowcami słychać, że mocno dyskutowane są obecnie dwie możliwości uwolnienia się z obciążającego budżet projektu. Pierwsza zakłada jak najszybsze jego zakończenie i wypłatę środków firmom, które wnioskowały o premię. Oznaczałoby to jednak wypłatę sumy sięgającej w sumie pół miliarda euro. Drugi wariant zakłada natychmiastowe zakończenie i wycofanie programu, bez wypłaty środków.
Laut ÖVP-Kreisen existieren nun zwei Möglichkeiten, wie man sich von der Auszahlung der zwei Milliarden Euro nun so gut wie möglich befreien könnte. Die (wahrscheinlichere) Variante eins sieht vor, das Projekt frühestmöglich zu stoppen und jenen Unternehmen, die den Bonus beantragt haben, diesen auch weiterzuzahlen. Das würde allerdings mehr als eine halbe Milliarde Euro kosten, heißt es. Möglichkeit zwei würde indes bedeuten, das Programm gleich gänzlich zu streichen und auch die beantragten Gelder nicht zu überweisen. To mogłoby jednak mocno rozzłościć przedsiębiorców, którzy w budżetach swoich firm zaplanowali dodatkowe wpływy w przyszłym roku. Druga opcja wydaje się być więc mniej prawdopodobna – nowy rząd raczej nie chce rozpocząć kadencji od dania pożywki krytykom i opozycji.
Jaki będzie finał tej sprawy? Przekonamy się już wkrótce. Decyzje, jak podkreślają sami zainteresowani muszą bowiem zostać szybko podjęte.