Informacje oraz porady o pracy i życiu w Niemczech, Austrii i Szwajcarii

„Naprawdę trudno mi w to uwierzyć”

Niemiecka reporterka tropiła skradziony rower. Trafiła do Polski

rower, złodziej, kradzież rowerów, złodziej rowerów, paserstwo, handel skradzionym rowerem
Foto: Freepik
W Niemczech co dwie minuty dochodzi do kradzieży roweru. Wiele osób mieszkających w dużych miastach padło ofiarą złodziei już kilkakrotnie. Pojawia się więc pytanie: co dzieje się z łupem po kradzieży? Reporterka ZDF Megan Ehrmann postanowiła sprawdzić to osobiście i tropiła jeden ze skradzionych rowerów aż do Polski.

W 2024 roku straty spowodowane kradzieżami rowerów w Niemczech wyniosły łącznie 338 milionów euro. Choć liczba zgłoszonych przypadków spada, wartość szkód stale rośnie. Najgorsza sytuacja panuje w Bremie, gdzie w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców straty sięgnęły 1,4 miliona euro. Pytanie brzmi: jak można temu przeciwdziałać?

Na to pytanie próbowały odpowiedzieć reporterki Megan Ehrmann i Elena Münker w materiale „Skradziony rower: tajna misja w poszukiwaniu paserów” (niem. Fahrrad geklaut: Undercover auf Hehler-Jagd). W reportażu pojawia się Jonathan, mężczyzna, któremu niedawno skradziono rower.

Jego nowy, wart 2000 euro jednoślad zniknął podczas jego zmiany w Uniwersyteckiej Klinice w Bonn. Jonathan jest pewien: „To musiało stać się w ciągu dnia, między godziną 8 a 18”. Takie przypadki wcale nie są rzadkością. Jak tłumaczy funkcjonariuszka policji w Kilonii, złodzieje działają także w biały dzień: „Mamy sytuacje, kiedy w niedzielę w południe ktoś przecina zabezpieczenie szlifierką. To trwa dosłownie sekundy. Często nikt im nie przerywa ani nie reaguje, a nieraz obok stoją przypadkowi ludzie i nic się nie dzieje”, dodaje policjantka.

„Proponuję, żebyśmy po prostu tam pojechali”

Jonathan nie zamierzał zostawić sprawy bez działania. Przeszukał liczne portale sprzedażowe w internecie i w końcu natrafił na ogłoszenie na polskiej stronie OLX. Jest przekonany, że to jego rower, ponieważ wszystkie szczegóły się zgadzają. Ostateczne potwierdzenie mogłaby dać jedynie rama z numerem seryjnym.

Sprzedawcą okazał się mężczyzna o imieniu Adam. Zespół reporterski skontaktował się z nim, ale szybko się rozczarował, ponieważ Adam twierdził, że rower został już sprzedany. Wkrótce wyszło na jaw, że Jonathan nie był jedyną ofiarą w swoim miejscu pracy. Dwóm innym pracownikom kliniki także skradziono rowery. Niedługo później ich ogłoszenia również pojawiły się w profilu Adama na OLX.

Reporterka Elena postanowiła ustalić lokalizację sprzedawcy. Porównała zdjęcia z ogłoszeń z obrazami w Google Street View i w końcu rozpoznała każdy szczegół. Ustalono, że chodzi o teren w pobliżu Łodzi. W polskim rejestrze działalności gospodarczej odnalazła nazwisko zgodne z nazwiskiem Adama, a w mediach społecznościowych jego profil. „Naprawdę trudno mi w to uwierzyć”, przyznała. W zespole zapadła decyzja: „Proponuję żebyśmy po prostu tam pojechali”. Megan wraz z tłumaczem udała się do Łodzi, udając zainteresowaną kupnem i nagrywając spotkanie ukrytą kamerą.

Sprzedawca twierdzi, że nie wie o kradzionych rowerach

Na początku Adam pokazał inny rower. Po dodatkowych pytaniach Megan zaprowadził ich jednak na swój parking. Na dachu jego samochodu stał rower z jednego z ogłoszeń. Megan była pewna, że był to skradziony rower należący do Sebastiana, kolegi Jonathana.

Reporterka zapytała, skąd bierze tak wiele rowerów. Adam odparł, że ma znajomego w Niemczech, który przywozi mu je prosto z tamtejszych pchlich targów. Zapewniał, że nie są kradzione. Megan jednak mu nie uwierzyła.

Adam pozwolił zeskanować numer ramy – wynik był jednoznaczny. To rzeczywiście rower Sebastiana. „Właśnie zrobiłam jazdę próbną na twoim rowerze”, powiedziała Megan do Sebastiana przez telefon. Mimo tego Sebastian nie odzyskał go od razu. Kupno paserskiego towaru byłoby przestępstwem, a zabranie roweru siłą, niemożliwe. Zebrane dowody trafiły więc do polskiej policji i do funkcjonariuszy w Bonn.

Razem z patrolem polskiej policji ekipa ZDF chciała skonfrontować się z Adamem, lecz mężczyzny ani jego auta nie znaleziono. W trakcie dziennikarskiego śledztwa Adam wystawił na sprzedaż w internecie w sumie dziesięć rowerów. Czy naprawdę nie wiedział, że są kradzione pozostaje niewiadomą. Jedno jednak jest pewne: interes się opłaca. Wartość sprzedanych rowerów sięga około 12 tysięcy euro.

Źródło: ksta

Foto: Freepik

Udostępnij:
0 0 votes
Oceń artykuł
guest
0 komentarzy
najstarsze
Najnowsze Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Czy wobec trwającej epidemii niemiecki Finanzamt zmienił terminy dotyczące rozliczenia podatku z Niemiec? Na to i inne pytania związane z podatkami w Niemczech odpowiada Piotr Wietrzykowski z firmy Intertax24.

Czy do złożenia wniosku o Kindergeld jest potrzebny niemiecki numer PESEL? Dlaczego niektóre dokumenty dołączane

Przy okazji pytania nadesłanego przez Pana Adriana wyjaśniamy różnicę między niemieckim Steuernummer oraz Identifikationsnummer, radzimy

Zobacz również

Porady

Niemiecki producent ma coraz większe problemy. 10.000 osób straci w ramach programu oszczędnościowego swoją pracę.

Szef AMS-u Johannes Kopf spodziewa się znacznego wzrostu Kurzarbeit spowodowanego lockdownem. Dotkniętych może być nawet 500 000 osób.

Zobacz jeszcze to!